Reklama

Adwent

Radość żłóbka inna niż daje świat

Adwent z Janem Pawłem II - czyli jak do bożonarodzeniowego żłóbka zanieść świętość, modlitwę i poczucie humoru, oraz o tym, co jeszcze można zabrać w podróż do Betlejem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uśmiech, radość i poczucie humoru są potrzebne, by poczuć sens świąt Bożego Narodzenia. Tę prawdę uparcie, rok w rok, przekazywał światu Jan Paweł II. W 2001 r. na przykład wzywał do radosnego przeżywania Adwentu i całego okresu przedświątecznego: „Zawsze radujcie się w Panu! To zaproszenie do radości ma bardzo konkretny powód: Pan jest blisko”. I dalej Papież podkreślał, że radość jest sercem bożonarodzeniowej Ewangelii. I że radość rozumiana po chrześcijańsku, odnoszona do bożonarodzeniowego żłóbka, jest inna niż ta, którą daje świat i która jest powierzchowna i ulotna.
Podobne treści Jan Paweł II przekazywał w Adwencie roku 1999, zwracając też uwagę, że „na drodze ku Świętej Nocy towarzyszy nam Matka. Strzeże Ona tajemnicy w radości; Jej Niepokalane Serce jest pełne radosnego oczekiwania na przyjście Boga i na spełnienie się Jego obietnic”. Właśnie Maryja, zdaniem Ojca Świętego, najbardziej może pomóc człowiekowi odkryć radość płynącą ze Świąt, a także przygotować się do radosnego wydarzenia narodzenia Jej Syna.

Święty uśmiechnięty

Do radości Jan Paweł II nie tylko wzywał, ale również ją praktykował. Jako człowiek, kapłan, biskup, a potem papież. Nie przypadkiem zresztą przylgnęło do niego określenie: „Święty uśmiechnięty”. Dawał tego świadectwo niemal na każdym kroku, podczas rozmów z ludźmi, spotkań oficjalnych i prywatnych, w czasie pielgrzymek do Polski i innych krajów świata.
Dziennikarze do dziś pamiętają, że w czasie wizyty w Tokio, kiedy Papież przyjechał do katedry i za moment miał rozpocząć przemówienie, nagle zorientował się, że nie działa mikrofon. Zaczął w niego stukać, a po chwili półszeptem powiedział po polsku do swego kapelana: „Stasiu, zobacz, u nich taka technika, a mikrofony też się psują...”.
Z humorem reagował zwykle na okrzyki czy oklaski w czasie pielgrzymek do ojczyzny. W 1979 r. przed rezydencją arcybiskupią w Gnieźnie, do której Papież udał się na nocleg, czekała młodzież. Głośnym okrzykom nie było końca. „Dobranoc, idźcie spać!” - mówił do młodych Papież, który niespodziewanie wyszedł na balkon. „Idźcie spać i dajcie mi przespać tę noc!” - prosił ze śmiechem.
Natomiast w Zakopanem, kiedy grała kapela, Ojciec Święty pozdrawiał górali, mówiąc: „Hej powiadali, powiadali, żeście Janosika zarąbali”.
W Częstochowie w 1987 r. zaczęto skandować: „Dobrze, że jesteś!”, „Dobrze, że jesteś!”. „Ja też jestem tego zdania - odparł natychmiast Papież. - Dobrze, że jestem tutaj”. A potem dodał: „My tak sobie gaworzymy, a Matka Boska myśli: kiedy oni ten Apel odprawią. Czas wziąć się do Apelu”.
Końca tego serdecznego dialogu jednak nie było. „Moi drodzy, chyba już na ten wieczór wystarczy” - stwierdził Papież. „Nieee!” - wołali pielgrzymi. Papież na to: „Zależy, jak komu!”. Tłum krzyczał: „Kochamy Cię!”. Ojciec Święty na to: „Bardzo się z tego cieszę. Matka, która kocha dziecko, mówi mu: Idźże wreszcie spać!”.
W roku 1991 w Olsztynie, kiedy dziennikarze stali przed katedrą i oczekiwali na przybycie Jana Pawła II, jeden z nich, Grzegorz Polak, nagle zauważył, że Ojciec Święty przybył już na plac i powoli udaje się w stronę katedry. Krzyknął więc: „Jak zdrowie, Ojcze Święty?!”. Papież usłyszał te słowa i odparł ze śmiechem: „A, jakoś człapię!”. Znany fotoreporter Ryszard Rzepecki zaś, który robił Papieżowi zdjęcia w czasie wszystkich zagranicznych podróży, wspomina, że podczas spotkania z Polonią w Afryce Papież zapytał go z troską: „Czy pan się nie męczy, jeżdżąc tak za mną wszędzie?”. Fotoreporter wydusił wtedy z siebie jakieś szablonowe zdanie, coś w rodzaju: „Ależ, Wasza Świątobliwość, staram się przekazać pracę duszpasterską na świecie...”. Papież przerwał mu wtedy w pół zdania, objął za ramię i odrzekł: „Jedno jest pewne: tak samo się pocimy!”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Dostałeś kurczę, bo kurczę jest tańsze!”

Poczuciem humoru Jan Paweł II rozładowywał często oficjalne audiencje. Aktorka Maja Komorowska wspomina takie spotkanie w Pałacu Prymasowskim. - Pamiętam, że usiedliśmy do stołu. Stół był długi. Siedziałam wtedy naprzeciwko Papieża. Jedzenie na pewno było dobre, ale nóż i widelec wyraźnie sprawiały mi kłopot. Kroiłam chyba mięso, ale chciałam patrzeć, napatrzeć się, bo kiedy jeszcze zdarzy mi się coś takiego! Ojciec Święty zauważył, kiedy grzebałam widelcem w talerzu. Poczułam się jak złapana na gorącym uczynku. „Trudno mi pogodzić jedzenie z patrzeniem” - próbowałam się wytłumaczyć. Papież przyjrzał się jej bacznie i powiedział ze śmiechem: „Trzeba spróbować pogodzić - tak jak ja to robię!”.
Inny przykład: Podczas jednej z wizyt polskich księży w Watykanie siostra podała na kolację rybę. Natomiast księdzu, który siedział obok Ojca Świętego, przyniosła kurczaka. Kapłan ten zapytał więc: „Dlaczego?”. „Dostałeś kurczę, bo kurczę jest tańsze!” - odpowiedział mu ze śmiechem Papież.
Humor nie opuszczał Ojca Świętego nawet w sytuacjach trudnych. Gdy po zamachu leżał w klinice Gemelli, siostra przyniosła mu posiłek. Zapytała, czy będzie jadł. „Jak będę chciał! ” - odpowiedział jej ze śmiechem Papież.

Reklama

O radość trzeba zabiegać

Radość adwentowego oczekiwania oraz Bożego Narodzenia Papież podkreślał także tym, że wprowadził do Watykanu zwyczaj spożywania wieczerzy wigilijnej. Oczywiste było, że obok choinki z Zakopanego, czerwonego barszczu, klusek, kutii i ryb nieodłącznym elementem Wigilii było... papieskie poczucie humoru, głównie żarty sytuacyjne przy stole. Również kolędy Jan Paweł II śpiewał, śmiejąc się i na bieżąco komponując kolejne zwrotki, w zależności od zebranych przy stole gości i sytuacji.
Papież wiedział, że chrześcijaństwo jest religią radości, a radość i humor są ważnymi cnotami chrześcijańskimi. I tę prawdę całym sobą do końca ludziom przekazywał.
Również w swoim nauczaniu nieustannie podkreślał, że radość jest wpisana w chrześcijaństwo i że ten, kto ma autentyczną wiarę, nigdy nie jest smutny ani ponury. Zwracał przy tym uwagę, że są też w życiu momenty, kiedy człowiekowi wcale nie jest do śmiechu, doskonale je też rozumiał, sam bowiem wiele przeżył, zwłaszcza w młodości, gdy zmarła mu matka, później brat i ojciec. Ale i wtedy swoją postawą uczył, że nie trzeba poddawać się przygnębieniu. „Widocznie taka była wola Boga” - tłumaczył sobie jako chłopiec. I potrafił się uśmiechać, i dalej normalnie żyć. Pokazywał w ten sposób, że o radość trzeba zabiegać, podobnie jak o inne wartości duchowe. Nigdy natomiast nie mówił, że chrześcijańska radość jest łatwa.
Jan Paweł II przypominał też, że również Biblia wiele mówi o radości, i to nie tylko adwentowej. Jest w niej przecież wiele zachęt, by cieszyć się, bawić, nawet używając „trochę wina”, które „rozwesela serce”.
Wreszcie Papież uczył, że dobrze pojmowana radość jest w teologii podstawą właściwie rozumianego chrześcijaństwa. Że wypływa z przekonania, iż życie i wszystko, co nas spotyka, zawsze ma sens. Wiara bowiem daje radość nadziei. Radość zatem była dla Karola Wojtyły, a potem Jana Pawła II postawą życiową, nie faktem. Bo w dużej mierze to od człowieka zależy sposób, w jaki reaguje on na życiowe zdarzenia. Nie chodziło więc tu Papieżowi o powierzchowny optymizm czy pusty śmiech, ale o to, by radość była autentyczna. I taką właśnie radość Papież Polak w sobie miał. Nawet gdy po ludzku jej nie widział, zwłaszcza w obliczu cierpienia czy różnych sytuacji dziejowych. Wtedy właśnie dostrzegał, że nad człowiekiem i światem, jak pisał w książce „Przekroczyć próg nadziei”, jest „Ktoś, kto dzierży losy tego przemijającego świata, Ktoś, kto dzierży klucze śmierci i otchłani”. I to - podpowiadał Papież - jest powód do radości. Dlatego właśnie ze spokojem i swoistą radością wewnętrzną odchodził do Domu Ojca.

***

Kończy się Adwent. Będą Święta.
Jan Paweł II przypominał, że „każdego dnia jest Boże Narodzenie w sercach chrześcijan. I każdego dnia jesteśmy wezwani do głoszenia światu betlejemskiego orędzia - dobrej nowiny wielkiej radości: Odwieczne Słowo, Bóg z Boga, Światło ze Światłości stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”.

Wzywając wszystkich do zaczerpnięcia u samego źródła radości i łaski, u Jezusa Chrystusa, człowieka i Boga, Zbawiciela i centrum historii, wskazuję też na jedenze sposobów wyrażenia radości Bożego Narodzenia, jakim jest przygotowanie żłóbka w rodzinach. W domach chrześcijańskich w tych dniach przygotowuje się stosowne miejsce, aby umieścić tam figurki Matki Bożej, św. Józefa i Dzieciątka Jezus.
Jan Paweł II, Adwent 1999

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Duchowe szaty

Niedziela świdnicka 49/2015, str. 5

[ TEMATY ]

adwent

Bożena Sztajner/Niedziela

Mamy za sobą pierwszy tydzień Adwentu. Ten czas przypomina nam o przychodzeniu Boga. To przyjście Boga do nas na ziemię dokonało się w Chrystusie. Po raz pierwszy przyszedł do nas po cichu, ubogo, niepostrzeżenie. Zostało także zapowiedziane drugie przyjście Chrystusa do nas, tym razem w majestacie i w chwale. Czas Adwentu przypomina nam, że jesteśmy w trakcie oczekiwania na to drugie, końcowe przyjście. Jeśli się za naszego życia ziemskiego na to przyjście nie doczekamy, to na pewno Jezus przyjdzie po każdego z nas w chwili naszej śmierci.

CZYTAJ DALEJ

Procesja fatimska

2024-05-17 13:29

Marek Białka

    Od wielu lat w Kościele katolickim organizowane są nabożeństwa ku czci Matki Bożej Fatimskiej połączone z procesją różańcową.

    W tym roku przypada 107. rocznica objawień maryjnych, które rozpoczęły się 13-go maja 1917 roku i trwały do 13-go października tego samego roku w portugalskiej Fatimie. Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom spokrewnionym ze sobą. Franciszek „tylko” widział anioła i Maryję, lecz ich nie słyszał. Hiacynta widziała i słyszała. Natomiast Łucja widziała, słyszała i rozmawiała z aniołem i Matką Bożą. Obie dziewczynki relacjonowały Franciszkowi to co słyszały.

CZYTAJ DALEJ

Dar serca

2024-05-17 19:46

Małgorzata Pabis

    W piątek 17 maja Rektorat Sanktuarium Bożego Miłosierdzia zakupił 150 porcji zupy jarzynowej, którą podarowano podopiecznym Dzieła Pomocy św. Ojca Pio.

    - Środki na zakup ciepłego posiłku pochodziły z Funduszu Miłosierdzia – tym razem ze zrzutki, którą zorganizowaliśmy razem z Fundacją Misericors. W to dzieło zaangażowało się kilkaset osób, które ofiarowały swój dar serca dla potrzebujących – wyjaśnia Małgorzata Pabis, rzecznik prasowy Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. - Cieszymy się, że nasza akcja, którą prowadzimy od wielu już miesięcy, trwa i angażuje wciąż nowe osoby. To pokazuje, że wśród nas żyje dużo ludzi o wielkiej wyobraźni miłosierdzia – dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję