Reklama

Zafałszowane granie

W „Polityce” ukazał się artykuł Joanny Cieśli „Teolog na niskich graniach” (nr 46, 14 listopada 2009 r., ss. 24-26). Stawia on pod sporym znakiem zapytania poziom polskiej teologii katolickiej.
O wątpliwej sensowności zarzutów mówi ks. prof. dr hab. Antoni Paciorek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika Skarżyńska: - Czy Ksiądz Profesor czytał w ostatnim numerze „Polityki” artykuł o teologii polskiej?

Ks. prof. dr hab. Antoni Paciorek: - Rzeczywiście, ktoś ze znajomych zwrócił mi uwagę na ten artykuł i przeczytałem.

- Jakie budził on refleksje?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Na wstępie proszę pozwolić na krótkie zastrzeżenie. Wypowiadam się wyłącznie w moim imieniu. Nie czuję się uprawniony ani upoważniony do zabierania głosu w imieniu wszystkich teologów polskich. A teraz już do sprawy. Otóż jest bardzo dobrym zwyczajem, a może nawet normą wśród ludzi zajmujących się nauką, do których i ja się jakoś zaliczam, przyjmować z zainteresowaniem i pokorą kierowaną pod swoim adresem, pośrednio lub bezpośrednio, krytykę. Nie będę więc wyjątkiem, jeśli powiem, że z pokorą i uwagą starałem się odczytać słowa krytyki w artykule Joanny Cieśli „Teolog na niskich graniach”. Przyznam jednak, że niełatwo było mi wykrzesać w sobie wspomnianą wyżej postawę, ponieważ dominowało uczucie niesmaku. Rozumiem, że - według niektórych - trzeba było „przyłożyć” o. Tadeuszowi Rydzykowi z okazji jego doktoratu. Ale żeby przy tej okazji wrzucić tyle niedorzeczności na temat teologii i jej nauczania w Polsce?! Krytyka jest potrzebna, ale krytyka dokonana ze znawstwem materii, której dotyczy.

Reklama

- Więc ta w „Polityce” nie była dokonana ze znawstwem?

- W sposób oczywisty. Przykładowo: Autorka zgłasza pretensje pod adresem teologii, że... jest teologią (zupełnie jak ów bohater z Arystofanesa, który nie był świadom, że mówi prozą). Otóż Joanna Cieśla zbulwersowana jest faktem, że o obsadzie kadrowej wydziałów teologii decydują - jak to ujmuje - hierarchowie. Szanowna Pani! Teologiem katolickim można być tylko i wyłącznie wewnątrz wspólnoty wierzącej Kościoła. Tej wspólnoty, której nauczycielem wiary, ale i jej wyrazicielem, jest Urząd Nauczycielski Kościoła. Stanowią go wszyscy biskupi w łączności z Papieżem. Jeśli ktoś nie pozostaje w łączności wiary z Urzędem Nauczycielskim Kościoła, a tym samym w łączności wiary z całą wspólnotą Kościoła, nie jest teologiem katolickim. Jeszcze raz: teologiem nie można być poza wspólnotą wierzących i dlatego na Wydziale Teologii Katolickiej nie może funkcjonować jako wykładowca teologii katolickiej ktoś, kto poprzez aprobatę biskupa diecezjalnego, na którego terenie mieści się uczelnia, nie został włączony w grono nauczycieli wiary. Takie udzielenie aprobaty, czyli - jak to Autorka ujęła - wpływ na obsadę kadrową wydziałów teologicznych, nie jest przywilejem biskupa - jest istotnym jego obowiązkiem, takim jak głoszenie Ewangelii. No cóż, zdarza się brak znajomości katechizmu nawet u wykształconych ludzi.

Reklama

- Stąd - jeśli dobrze zrozumiałam - były jezuita, prof. Stanisław Obirek, na którego opinię o teologii powołuje się Autorka artykułu, nie jest teologiem katolickim?

- Dokładnie tak. Nie jest nim także były dominikanin Tadeusz Bartoś, dla którego tak krytyczna wobec teologii polskiej Autorka znalazła jednak sporo pochwał, ani też wymieniany w artykule były ksiądz diecezji poznańskiej Tomasz Węcławski. Odnosi się nawet wrażenie, że wystarczy być byłym teologiem katolickim, aby zasłużyć na uprzejmości w „Polityce”. Konsekwentnie idąc, trzeba byłoby sądzić, że teologia polska zasłużyłaby na pochwałę w „Polityce”, gdyby... jej nie było.

- W artykule wymieniani są jednak w pozytywnym kontekście księża profesorowie, którzy bez wątpienia są polskimi katolickimi teologami.

Reklama

- Nie będę szeroko rozwijał tematu kryterium owego wymieniania, bo znowu nie ustrzegłbym się sarkazmu. Ograniczę się więc do spostrzeżenia, że ks. prof. Wiesław Przyczyna, który z pewnością ma za sobą prace godne uwagi, został w artykule zaliczony do nielicznych „rodzynków” teologii polskiej, dlatego że w Instytucie Liturgicznym UP JP II wykładają „rabin, prawosławny ksiądz i pastor”. Można byłoby sądzić, idąc tokiem rozumowania Autorki, że gdyby ponadto we wspomnianym Instytucie wykładał buddysta, hinduista i mahometanin, to wykładana tam liturgia katolicka byłaby na jeszcze wyższym poziomie. Z wielkim uznaniem Autorki spotkało się także to, że wspomniany profesor „eksperymentuje - w czasie zajęć zaczyna mówić rzeczy sprzeczne z oficjalną doktryną”. Jak widać, zdaniem Autorki, która czuje się powołana do oceny poziomu teologii w Polsce, im dalej od „oficjalnej doktryny teologicznej” - tym lepiej dla teologii.

- Artykuł więc - podsumujmy - preferuje raczej tych odleglejszych od „oficjalnej doktryny”. Ale przecież pojawia się w nim również abp Alfons Nossol. Autorka - rysując niewesoły obraz polskiej teologii - stwierdza m.in.: „do Izraela wyjeżdża w poczuciu braku miejsca dla siebie Romuald Jakub Weksler-Waszkinel, ksiądz żydowskiego pochodzenia, emerytowany wykładowca filozofii KUL-u, na którym ksiądz Hryniewicz współtworzył wraz z biskupem Nossolem pierwszy w Polsce Instytut Ekumeniczny”.

Reklama

- Abp. Nossolowi - jak mi się wydaje - przyznana została funkcja uwiarygodniania wygłaszanej krytyki. Zaszczyt wątpliwy, ale cóż robić, każdego z nas może to spotkać. Dodam tylko, że o wielu innych inicjatywach w KUL-u, a nie tylko o Instytucie Ekumenicznym można powiedzieć: „pierwsze w Polsce”. Co do ks. Waszkinela - uprzedzę pytanie. Nie znam jego bliższych i dalszych planów, ale jeślibyśmy nawet przyjęli, że „emerytowany wykładowca filozofii KUL-u wyjeżdża do Izraela w poczuciu braku miejsca dla siebie”, to czy jest w tym wina teologii w Polsce lub teologii w KUL-u? Oczywiście, że nie! Ale widać, że wszystko dobre, co choćby pozornie nadaje się do tego, aby „przyłożyć” polskiej teologii. Nie jest także winą Wydziału Filozofii KUL-u, że jej pracownik przeszedł na uzasadnioną wiekiem emeryturę. Zresztą, o ile wiem, ks. Waszkinel prowadził zajęcia do wieku emerytalnego, nie mając habilitacji, co jest raczej przywilejem i nie wszyscy mają taką szansę. A w ogóle, nie byłbym tak pewien owego wyjazdu do Izraela na stałe, ponieważ ks. Waszkinel, pomimo swych żydowskich rodziców, jako chrześcijanin nie otrzyma obywatelstwa tamtego kraju, co wiązać się będzie z wieloma niedogodnościami. Wprawdzie będzie miał obywatelstwo polskie i emeryturę polską, ale to może się okazać za mało wobec tamtejszych uwarunkowań.
Rozgadałem się o ks. Waszkinelu, ale to dlatego, że go znam osobiście i szanuję niezależnie od tego, czy wyjedzie na stałe „w poczuciu braku miejsca dla siebie”, czy też nie. Może więc jeszcze jeden szczegół związany z ks. Waszkinelem. Kiedyś zdarzyło mi się z okazji 11 listopada reprezentować duszpasterstwo polonijne na spotkaniu w przedstawicielstwie polskim przy ONZ w Genewie. Przedstawiając się gospodarzowi spotkania, wspomniałem, że jestem pracownikiem naukowym KUL-u. Rozpromieniony Ambasador powiedział, że z KUL-u zna ks. Waszkinela i że u nich w Ambasadzie był o nim wyświetlany bardzo ciekawy film. Pomyślałem sobie, że jak wrócę, to poproszę Księdza Rektora KUL-u, aby zainteresował się możliwością nakręcenia filmu o całym KUL-u. Bo skoro o jednym pracowniku ktoś nakręcił tak ciekawy film, to przecież film o całym KUL-u byłby wręcz fantastyczny. Ale czy będą go pokazywać w polskich ambasadach?

- Chciałabym zapytać o jakość kształcenia teologii. Jak czytam w artykule, pewna pani „związana z rynkiem kapitałowym” zapisała się na zaoczną teologię na UKSW…

Reklama

- Już wiem, wiem. Zapisała się na zaoczne studia teologii, ale zupełnie się zawiodła na wykładowcach, bo jedni nie przychodzili na zajęcia, a ci, którzy przychodzili, „monotonnym głosem odczytywali archaiczne definicje”, w związku z czym nie porywali studentów „na kręte drogi abstrakcyjnej myśli o Bogu”. Ponieważ pani „związana z rynkiem kapitałowym (…) zna biegle język francuski i angielski, wystąpiła więc o indywidualny tok studiów, w ramach którego mogłaby śledzić najnowsze światowe publikacje teologiczne”. Ale, o zgrozo, od władz uczelnianych, nie dostała zgody. Mogło się to okazać - jak sugeruje Autorka artykułu - katastrofą dla teologii polskiej, ale się nie okazało, ponieważ pani ta - jak się dowiadujemy z artykułu - „razem z Tadeuszem Bartosiem, wówczas jeszcze dominikaninem, założyli nową szkołę - „Dominikańskie Studium Filozofii i Teologii”. Po odejściu Bartosia z zakonu i po usunięciu przymiotnika „dominikańskie” rozpoczął się - jak czytamy w artykule - burzliwy rozwój „Warszawskiego Studium Filozofii i Teologii”. Teraz jest ono „jedyną tego typu szkołą niezależną od struktur kościelnych, w której można pogłębić wiedzę o teologii, filozofii i historii Kościoła” - entuzjazmuje się na łamach „Polityki” „kompetentny” krytyk polskiej teologii.
Cóż dodać? Rzeczywiście, istnieje teraz możliwość indywidualnego toku studiów, ale trzeba spełnić określone kryteria. Domyślam się, że w tej sprawie nastąpiła różnica zdań pomiędzy „panią związaną z rynkiem kapitałowym” a Dziekanatem Teologii na UKSW, tzn. ta pani uważała, że kryteria spełnia, a Uczelnia - że nie.

- Autorka artykułu podkreśla słabość prac magisterskich i doktorskich, z których większość jakoby „stanowi streszczenie myśli klasyków, Jana Pawła II, w najlepszym przypadku komentarze do nich”. W dodatku - jak stwierdza anonimowy teolog przywoływany w artykule - „teologia w polskim wydaniu ma więcej wspólnego z pogłębionymi lekcjami religii, umacnianiem w wierze niż z nauką: burzeniem stereotypów, wstrząsaniem porządkiem, stawianiem twórczych, czasem prowokujących pytań i poszukiwaniem na nie odpowiedzi”. A zatem, proszę Księdza Profesora, gdzie my jesteśmy?

Reklama

- Wątków wiele. Odpowiem tak. Nie znam promotora, który twierdziłby, że prace u niego osiągnęły taki punkt doskonałości, że nie mogą być doskonalsze. Tutaj zgoda. Czy jednak jest ideałem taka sytuacja, w której teologia nie jest umacnianiem w wierze?! Patrząc na kondycję Kościoła w obszarach języka francuskiego i angielskiego, pojawia się poważna wątpliwość, czy naprawdę „najnowsze publikacje teologiczne” zawsze wyznaczają najlepszy kierunek. A co, jeśli nie zawsze? Może lepiej iść powoli we właściwym kierunku, niż ze wszystkich sił biec w kierunku fałszywym? Historia teologii zna przypadki błędnych tendencji, które w najlepszym swym rozkwicie nie do końca były uświadamiane jako błędne. Tak więc może ważniejsze i bardziej owocne od „burzenia stereotypów, wstrząsania porządkiem” jest spoglądanie na „znaki drogowe”, czyli na klasyków, na Jana Pawła II, co tak bardzo nie podoba się Autorce artykułu.

- Ksiądz Profesor broni więc współczesnej polskiej teologii?

- Obroni się sama. Ja tylko starałem się pokazać, że p. Joanna Cieśla przystąpiła do sporządzenia swego materiału z tezami, które pamiętają czasy, kiedy „Polityka” wydawana była w peerelowskiej szacie. Jak się okazuje, za zmianą szaty zewnętrznej nie zawsze podążają istotniejsze zmiany. W niektórych dziedzinach nie widać ich wcale. A szkoda.

Ks. prof. dr hab. Antoni Paciorek,
teolog biblista, filolog klasyczny, profesor zwyczajny KUL JP II, kierownik Katedry Egzegezy Ksiąg Narracyjnych Nowego Testamentu. Autor wielu prac, głównie z zakresu egzegezy biblijnej; przewodniczący zespołu redakcyjnego wydawanej od kilku lat serii komentarzy do Starego i Nowego Testamentu - Nowy Komentarz Biblijny (NKB ST NT), współredaktor serii Praktyczny Komentarz Biblijny (PKB ST NT)

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Siostra księdza, który skrytykował dr Jagielską: Brat napisał prawdę, gdyż ginekolog zabiła dziecko

2025-05-01 18:55

[ TEMATY ]

Oleśnica

Fundacja Pro-Prawo do życia

Siostra ks. Grzegorza o jego zatrzymaniu: „modlił się w celi”. Z siostrą kapłana rozmawiała Aneta Zvarik - Fundacja Pro-Prawo do życia.

– Mamy 22 kwietnia br., wtorek, dzień po Świętach Wielkanocnych. Pani brat, ksiądz Grzegorz, zmaga się z zapaleniem oskrzeli, a do tego jest fizycznie wyczerpany po intensywnym Triduum Paschalnym. Co wydarzyło się tego dnia?
CZYTAJ DALEJ

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku

2025-05-01 16:30

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, kiedy myśli, że Go nie ma lub że umarł, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15-16) – powie Bóg.

Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: Kościół chce uczyć dojrzałego patriotyzmu

2025-05-03 12:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

PAP/Tomasz Gzell

Kościół chce uczyć dojrzałego patriotyzmu. Patriotyzmu, a nie partiotyzmu. Miłości Ojczyzny, a nie miłości własnego poglądu na nią, reprezentowanego przez swoją partię - podkreślił abp Adrian Galbas SAC w warszawskiej archikatedrze pw. św. Jana Chrzciciela podczas Mszy św. w intencji Ojczyzny sprawowanej w uroczystość ku czci Najświętszej Maryi Panny i święto Konstytucji 3 Maja.

Metropolita warszawski abp Adrian Galbas SAC przewodniczył Mszy świętej w koncelebrze z nuncjuszem apostolskim w Polsce abp. Antonio Guido Filipazzim i biskupem polowym Wiesławem Lechowiczem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję