Zdjęcia ze zniszczonego kraju rzadziej przyciągają zainteresowanie mediów. Niektórzy uznali, że wysyłając pierwszą pomoc, zrobili już wszystko. To wielkie zagrożenie dla niemal totalnie zniszczonego kraju. Mówił o tym w rozmowie z agencją misyjną Fides szef haitańskiej Caritas bp Pierre-André Dumas, ordynariusz diecezji Anse-a-Veau. Dotychczasowy bilans strat jest następujący: 180 tys.ludzi zabitych, 180 tys. rannych, 200 tys.zaginionych, 1,5 mln z 8,8 mln Haitańczyków znajduje się w sytuacji uchodźców we własnym kraju. W samej stolicy zniszczonych jest 75 proc. domostw. Podobnie jest w innych mniejszych miastach, do których rzadziej docierali z kamerami reporterzy stacji telewizyjnych.
Wielkie straty ludzkie i rzeczowe poniósł też Kościół katolicki. W Port-au-Prince w gruzach znalazło się 15 największych kościołów, w tym katedra. Zrujnowane są plebanie i domy zakonne. Na przywrócenie choćby prowizorycznych warunków, które umożliwiłyby ponowną działalność duszpasterską, potrzeba 30 mln euro.
Kościół i jego ludzie byli na pierwszej linii pomocy w pierwszych chwilach po tragedii. Rozdawali jedzenie, udzielali pomocy medycznej i ratowali przysypanych. Szef haitańskiej Caritas zaznaczył też, że nieprawdziwe były oskarżenia, iż w czasie zamieszania po trzęsieniu ziemi dochodziło na masową skalę do walk między ludźmi o pomoc humanitarną, rozbojów i kradzieży. Biskup podkreślił, że jego rodacy, mimo iż służby państwa praktycznie nie funkcjonowały, zachowali spokój. Zaapelował również do mediów, aby nie zapominały tak szybko o Haiti, bo potrzeby tego państwa są wielkie. Trzeba je po prostu odbudować od fundamentów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu