Umbryjskie niebo rozpłakało się na dobre. Z każdym kilometrem deszcz leje coraz mocniej, sprawiając, że krajobrazy oglądane zza mokrych szyb autokaru wyglądają jak prace impresjonistów. Ciągle jednak jeszcze mam nadzieję na poprawę pogody. Zmierzam przecież do św. Rity - Bożej specjalistki od spraw trudnych i beznadziejnych. - Św. Rita zajmuje się jedynie sprawami poważnymi, a nie głupstwami - słyszę reprymendę jednego z kapłanów. Niczym nie zrażona uznaję jednak, że pogoda jest dostatecznie „beznadziejna”, by sama Święta mogła w tej sprawie interweniować. Nabrałam w czasie dwutygodniowej podróży po Italii włoskich zwyczajów i manier - jeszcze nie dojechaliśmy do Cascii i sanktuarium św. Rity, a ja już do niej przemawiam jak do starej znajomej, tłumacząc, że deszcz przeszkadzać nam będzie w zwiedzaniu jej miasta. Kiedy już wydaje się, że deszcz się uspokaja, nowa jego fala spływająca po szybach autokaru rozwiewa moje nadzieje. Św. Rita zdaje się sprawdzać moją wytrwałość. A może to specyficzne poczucie humoru Świętej? Pod włoskim niebem wszystko jest możliwe.
Windami do Świętej
Reklama
Kiedy docieramy do małego miasteczka Cascia, położonego na zboczu jednego ze wzgórz umbryjskich Apeninów, zatrzymujemy się na parkingu u jego podnóża. - Jeśli trzeba tam wejść, nie idę, dość się na tej pielgrzymce nachodziłem pod górę - żartuje jeden z pielgrzymów, udając niezwykle utrudzonego. Obawy tego i wielu innych pątników przybywających do św. Rity zostają po chwili rozwiane. Cascia jest wprawdzie niewielkim miasteczkiem, doskonale jednak przygotowanym na przyjęcie rzesz pielgrzymów, w tym osób starszych i niepełnosprawnych. Z parkingu do sanktuarium św. Rity prowadzą zadaszone ruchome schody i windy. Dzięki temu, bez zadyszki i w dniu deszczowym bez użycia parasoli można dotrzeć do sanktuarium.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kartka brewiarza
Reklama
Współczesna bazylika, której budowę ukończono w 1947 r., zaskakuje prostotą i bielą fasady. Nie poraża pięknem i nie można by jej nazwać jednym z architektonicznych cudów świata, niezwykłe są jednak świętości, jakie kryje w swoim wnętrzu i cudowne spotkania z Bogiem, jakie się tu dokonują za wstawiennictwem św. Rity. Grupy pielgrzymie pierwsze kroki kierują zazwyczaj do dolnego kościoła. Tam uwagę zwraca umieszczona w bocznym ołtarzu relikwia Cudu Eucharystycznego - strona brewiarza z odciśniętym na niej krwawym śladem Hostii. Cud Eucharystyczny, którego pamiątkę można oglądać w Cascii, miał miejsce w Sienie w 1330 r., zatem dużo wcześniej, zanim urodziła się św. Rita. Gdy jeden z młodych sieneńskich kapłanów, idąc do chorego, włożył Hostię niedbale między kartki brewiarza, zamiast jak to winien uczynić, do cyborium - ta poczęła krwawić, plamiąc dwie strony modlitewnika. Kapłan zrozumiawszy swój błąd, wrócił do Sieny i udał się do spowiedzi do przebywającego w tym czasie w mieście urodzonego w Cascii i słynącego ze świętości augustianina o. Simone Fidatiego. Ten poprosił o przyniesienie brewiarza i postanowił go przechować. Nigdy nie rozstawał się z relikwią, a kiedy poczuł, że jego życie dobiega kresu, jedną kartkę podarował klasztorowi w Perugii, drugą zaniósł do Cascii, gdzie wówczas złożona została w kościele św. Augustyna. Relikwię tę czciła św. Rita, przebywająca w Cascii w okresie od 1371 do 1447 r. W 1930 r., w 600. rocznicę cudu, odbył się w Cascii Kongres Eucharystyczny, z którego okazji wykonano artystyczną monstrancję na relikwię. Od 19 maja 1988 r. można ją czcić w dolnym kościele sanktuarium św. Rity. Poniżej tej relikwii przechowywane są szczątki bł. Simone Fidatiego.
Święta Specjalistka
Święta od spraw beznadziejnych, jedna z najbardziej ukochanych świętych we Włoszech, czeka na wiernych w górnym kościele bazyliki. Kiedy wchodzę do jego wnętrza, trwa Msza św. Kościół mimo zwykłego dnia pracy wypełniony jest wiernymi po brzegi. W rygorystycznie przestrzeganej tu ciszy zmierzam do Kaplicy św. Rity, mieszczącej się w lewej absydzie, gdzie w zakratowanym, srebrnym relikwiarzu i kryształowej trumnie przechowywane jest ciało Świętej, zmarłej w 1457 r. Mimo upływu wieków zachowane jest w nietkniętym stanie. Lekko rozchylone usta św. Rity sprawiają wrażenie, jakby chciała coś powiedzieć. Rytmicznie powtarzające się: ciii... przypomina, że pielgrzym nie powinien otwierać swych ust. Najlepiej, gdyby mówił tylko sercem. Przestrzegany jest także zakaz robienia zdjęć. Najlepiej zatem klęknąć i przez chwilę w ciszy modlić się za wstawiennictwem Świętej z Cascii - Specjalistki od spraw trudnych, często tak trudnych, że zdawać by się mogło po ludzku, beznadziejnych. Świętej znanej na całym świecie, choć nielubiącej wrzawy wokół siebie. Gdy w roku 1628 papież Urban VIII ogłasza dekret beatyfikacyjny siostry Rity, tłumy w Cascii są tak wielkie, a tumult czyniony przez nie tak widocznie dokuczliwy dla świątobliwej augustianki, że nagle otwierają się jej oczy, jakby chciała spojrzeniem przywołać wiernych do spokoju. Obserwując cichą rzekę wiernych przybywających do Świętej, mam wrażenie, że od tamtej chwili do dziś cieszy się ona niesłabnącym mirem.
Róże i pszczoły
W uroczystość Patronki miasta, 22 maja, przed bazyliką w Cascii gromadzą się wierni, by poświęcić przyniesione przez siebie róże. Pobłogosławionym kwiatom przypisywane są właściwości lecznicze, dlatego rozdaje się je chorym. Zwyczaj ten upamiętnia wydarzenie, kiedy to umierająca zimą Rita poprosiła swą kuzynkę, by ta przyniosła z Roccaporeny, rodzinnej miejscowości Świętej, różę. Rzeczywiście kobieta znalazła na bezlistnym krzewie kwiat róży.
Nie mam szczęścia, choć jest na wyciągnięcie ręki, nawiedzić augustiański klasztor św. Rity, za jej życia noszący wezwanie św. Marii Magdaleny. Podobno w jednej z jego ścian można zobaczyć otwory, w których żyją pszczoły św. Rity - jedyny bezżądłowy gatunek szarych pszczół, niewystępujący w żadnym innym miejscu na świecie. Te słynne dziś pszczoły, które na czas jakiś zniknęły z okolicy, pojawiły się ponownie w ścianie klasztoru wkrótce po śmierci Świętej. Można jednak przyjąć, że te pracowite owady były znajomymi Rity znacznie wcześniej. Jak mówi legenda, pewnego dnia nad zaledwie roczną Ritą śpiącą w wiklinowym koszu nieopodal pracujących w polu rodziców latał rój pszczół. Owady wchodziły nawet do ust maleńkiej Rity, nie czyniąc jej żadnej krzywdy. Być może usłyszałabym ich bzyczenie w klasztornym ogrodzie, w którym rosną róże św. Rity - tego, niestety, też nie zdążę odwiedzić. Moja wizyta w Cascii dobiega końca. Pod parasolem schodzę mokrymi, kamiennymi uliczkami na parking. Jeszcze tylko chwila czasu na kupno pamiątek. Sięgam po medaliki i płatki róż św. Rity. Moją uwagę przyciągają też umbryjskie miody, grapy i przyprawy. Kupuję kilka medalików z modlitwą do św. Rity - to dla koleżanek z redakcji, na pomoc w trudnych chwilach, i słoik miodu słonecznikowego - na dowód, że z reguły świeci tu słońce, ale i z szacunku dla pracy pszczół Świętej z Cascii.
Kiedy ruszam w dalszą drogę - na spotkanie Nursji, miasta świętych bliźniąt Scholastyki i Benedykta, wracam do mojego monologu skierowanego do św. Rity. Umbria wprawdzie nawet w deszczu jest piękna, ale wciąż nie tracę nadziei na słońce.