Reklama

Przedwiośnie ludów

Wybuchu fali buntów w krajach arabskich, najsilniejszego politycznego trzęsienia ziemi od upadku komunizmu w Europie, nikt nie mógł się spodziewać. Nikt nie może też orzec, jakie będą tego następstwa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rewolty w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, trwające od wielu tygodni i przenoszące się z kraju do kraju, już nazwano zimą ludów. Przez analogię do wydarzeń w 1989 r. w Europie, które (w nawiązaniu do Wiosny Ludów z 1848 r.) nazywano jesienią ludów. Analogia jest jednak ryzykowna, bo okoliczności obu przypadków są inne. To raczej przedwiośnie ludów.
- Nie ma wielu podobieństw. My w Polsce przed 20 laty mieliśmy plan, żeby nasza transformacja poszła w kierunku europejskim. Powrót do Europy był naszym hasłem - zastrzega Witold Waszczykowski, ekspert Instytutu Sobieskiego, wiceszef w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, były ambasador Polski w Iranie. - Tymczasem Afryka Północna i Bliski Wschód nie mają do czego wracać. Muszą budować na nowo.

Lekcja z rewolty

Reklama

Przez lata sytuacja w tym regionie wydawała się ustabilizowana: panowali tam mniej lub bardziej autorytarni dyktatorzy. Egiptem, Tunezją i Libią dyktatorzy rządzili odpowiednio od 23 do 43 lat. Byli tolerowani, a nawet wspomagani finansowo przez Zachód, bo zapewniali stabilizację w regionie, trzymali w ryzach fundamentalistów islamskich, utrzymywali pokój z prozachodnim Izraelem. Nagle wszystko się zmieniło.
Nieprzypadkowo zaczęło się w Tunezji. Młodzi ludzie stamtąd są najlepiej wykształceni w regionie, jednak nawet dyplom wyższych uczelni nie daje tam szans na znalezienie pracy. Chyba że ma się znajomości albo odpowiednią rodzinę. Kiedy w biednym mieście Sidi Buzid w połowie grudnia 2010 r. spalił się zrujnowany przez policję sprzedawca warzyw i owoców, w ogniu stanął cały kraj. Sporą rolę odegrały przekazy i fora internetowe.
Rewolta wybuchła w Tunezji, potem był Egipt, Jemen, Jordania, Bahrajn, a nawet perski Iran, wreszcie Libia.
W Egipcie jest podobnie jak w Tunezji, gdzie szansa młodzieży na znalezienie normalnej pracy graniczy z cudem. Widać wyraźnie, że Egipcjanie, a potem mieszkańcy innych krajów arabskich, czerpali wzór z Tunezyjczyków. - Skoro im się udało, to dlaczego nie nam, też mamy dyktatora! Na rozwój wydarzeń wciąż z niepokojem patrzą władze Maroka i Arabii Saudyjskiej, gdzie również panują dyktatury.
Wieloletni prezydent dyktator Egiptu Hosni Mubarak też chciał wyciągnąć lekcje z tunezyjskiej rewolty. Szybciej niż tunezyjski Ben Ali zaczął zwalniać ministrów. Ale też wyłączył Internet, rozsadnik idei rewolucyjnych, i szybciej wprowadził godzinę policyjną. Nie pomogło mu to jednak utrzymać się u władzy.
Inne wnioski wyciągnął Muammar Kaddafi, dyktator Libii. Postawił na próbę krwawego stłumienia rewolty, ostrzał artyleryjski, a nawet lotniczy, co szybko przyniosło setki ofiar… Ale i inna to była dyktatura. Prof. Jan Milewski, politolog i afrykanista z Uniwersytetu Warszawskiego, nazywa ją jedną z najpotworniejszych i najdziwniejszych dyktatur, które powstały na świecie. Pułkownik Kaddafi, dokonując puczu, obalając czterdzieści lat temu króla Idrisa, szybko stał się znacznie gorszym dyktatorem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tama pękła

Reklama

Bezpośrednią przyczyną zamieszek, a potem rewolty na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, była - zdaniem Witolda Waszczykowskiego - drożejąca żywność, podlegająca spekulacjom giełdowym, a pośrednią przyczyną było zapóźnienie regionu. Alarmowały o tym raporty ONZ sprzed wielu lat. - To zapóźnienie przełożyło się na wielką rewoltę społeczeństwa, które widzi, że inaczej rozwijają się sąsiednie regiony, przede wszystkim Europa. Arabowie są blisko Europy i widzą ten kontrast - twierdzi Waszczykowski.
We wszystkich zrewoltowanych krajach swoją rolę odegrały: bezrobocie, drożyzna, poczucie braku perspektyw, skorumpowanie elity, zajmującej się jedynie gromadzeniem bogactwa, i dyktatorskie rządy. Tama społecznego niezadowolenia musiała pęknąć. Z tego punktu widzenia buntów w krajach arabskich prędzej czy później można było się spodziewać, dojrzewały od lat.
Politolog Piotr Jankowski zwraca uwagę, że w krajach arabskich przez lata tłumione były aspiracje, które demokracja w różny sposób zapewnia. - A tam są blokowane przez dyktatorów. Tymczasem świat jest zglobalizowany, ludzie mają dostęp do Internetu, wiedzą, jak jest gdzie indziej. Narasta frustracja, która w końcu musi się rozlać - ocenia.
Wskaźnik demokracji opracowany przez Economist Intelligence Unit (EIU) za ubiegły rok pokazuje, że Bliski Wschód i Afryka Północna są najbardziej represyjnymi regionami świata, gdzie 16 z 20 krajów można zakwalifikować jako autorytarne. Tylko Irak, Liban, Autonomię Palestyńską i Izrael uznano za systemy hybrydowe. - Nie wiadomo jeszcze, czy po przewaleniu się fali społecznego niezadowolenia w krajach arabskich rankingi dla tego regionu radykalnie się poprawią. Pewne jest jednak, że świat arabski nigdy nie będzie już taki sam jak do tej pory - mówi Jankowski.

Rozwiązania demokratyczne

Reklama

Czy demokracja na Bliskim Wschodzie w ogóle jest możliwa? Przykład Turcji aspirującej do Unii Europejskiej pokazuje, że tak. To jednak wyjątek, w którym demokrację udało się wprowadzić, zresztą metodami autorytarnymi. Przy czym problemy z tym były niemałe, Turcja np. przeżyła po drodze zamachy wojskowe.
Prof. Jan Milewski, patrząc na wszystkie kraje Afryki Północnej - te, w których panuje jeszcze względny spokój, i te, w których mamy już do czynienia z wielkimi rozruchami - obserwuje etap początku budowy nowoczesnych społeczeństw. - Składa się on z dwóch obszarów: budowania nowoczesnych instytucji państwa, pozwalających na demokratyzację systemu, i tworzenia instytucji gospodarczych, pozwalających na rozwijanie i funkcjonowanie gospodarki rynkowej - twierdzi. Dobry początek na drodze zmian politycznych zrobił przed laty Naser w Egipcie. Później system zaczął się przeradzać w bardziej opresyjny.
Witold Waszczykowski ma wątpliwości co do możliwości wprowadzenia demokracji w krajach arabskich. - Jestem pesymistą, w krótkim czasie tam nie ma podstaw ku temu. Demokracja, jaką znamy, jest unikatowym rozwiązaniem tej cywilizacji, w której my żyjemy. Możliwe jest natomiast przyjęcie niektórych rozwiązań demokratycznych: wyborów, trójpodziału władz. Wprowadzenie demokracji w krajach arabskich wymaga czasu, edukacji, zmiany świadomości czy nawet zmiany statusu kobiet, który jest daleko odmienny od naszego - twierdzi.
Wielu zachodnich publicystów podkreśla, że kraje ogarnięte rewoltą będą ewoluować w stronę modelu tureckiego. To jednak dość optymistyczny i bardzo ogólny scenariusz, nieuwzględniający specyfiki poszczególnych społeczeństw. Na umiarkowany optymizm będzie można sobie pozwolić, gdy sytuacja się wyklaruje.

Możliwa islamizacja

Co do następstw rewolty, pewności nie ma, bo przyszłość poszczególnych krajów (nawet Egiptu, Tunezji, gdzie już wiadomo, że doszło do zmiany władz) i całego regionu nie jest dziś pewna. Sytuacja w Libii, gdzie mamy do czynienia z bardzo silnie zorganizowaną kliką Kaddafiego, ale i z wielkimi emocjami, jest dziś bardziej skomplikowana niż w Tunezji czy Egipcie. Dlatego prognozy ekspertów są sprzeczne.
Niektórzy uważają, że rewolta dosięgnie także Iranu i zmiecie tamtejszą teokrację mułłów. Według innych, pozycja Iranu znacznie się wzmocni, kraj ten bowiem zawrze sojusze z islamistami, którzy staną się panami arabskich stolic.
Już pogorszyła się sytuacja geopolityczna Izraela. Paradoksalnie autorytarni przywódcy państw arabskich byli częściowo gwarantami bezpieczeństwa Izraelczyków. Zrewolucjonizowane rzesze są natomiast bardzo antyizraelskie.
W krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej poważne problemy dotyczą wszystkich mniejszości religijnych, przede wszystkim chrześcijan, których przyszłe losy są nieznane. Nie wiadomo np., co będzie z art. 2 konstytucji Egiptu, który gwarantuje, że islam jest religią państwową, a wszystkie prawa, jakie w Egipcie obowiązują, wyrastają z szariatu.
Zbrodnie wobec chrześcijańskich Koptów (ok. jednej piątej obywateli) zaczęły się w Egipcie jeszcze przed rewoltą. Potem wcale nie było lepiej. Żołnierze zastrzelili mnicha z klasztoru w Wadi El Natrun, a drugiego porwali. Znaleziono też ciało koptyjskiego księdza, któremu ktoś zadał 22 ciosy nożem. Wskazuje to na możliwy wzrost groźby islamskiego fundamentalizmu.

* * *

ZAWIROWANIA PREZYDENCJI

Bunty w krajach arabskich będą mieć za chwilę wpływ na sytuację nie tylko w Europie, ale i w Polsce. Od 1 lipca przez pół roku Polska będzie przewodzić Unii Europejskiej, którą tymczasem może zalać fala imigracji z Afryki Północnej. I to ona może zdominować Polską prezydencję w UE.
Nasze priorytety, m.in. sprawy wschodnie, zejdą na drugi plan. Nikt we Francji, Hiszpanii lub Włoszech nie będzie się zajmował np. Partnerstwem Wschodnim, gdy ich sąsiedztwo stoi w ogniu. To dla rządu Donalda Tuska, ostrzącego sobie zęby na propagandowe zyski z prezydencji, duży cios. Jednak sytuacja w Afryce Północnej może stwarzać też szanse dla Polski i jej władz. - To dobra okazja, by Polska zaprezentowała się jako kraj, który nie ogranicza się do działań konsularnych, sprawnych ewakuacji, ale ma propozycje polityczne działań wobec sąsiadów - twierdzi europoseł Paweł Kowal, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Każdy, kto sobie tego życzy, może przyjąć Komunię św. podczas Eucharystii?

2025-09-27 20:03

[ TEMATY ]

Eucharystia

Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

W 1986 r. Krajowa Konferencja Biskupów Katolickich opracowała wytyczne dotyczące otrzymywania Komunii św., które zostały wydrukowane na tylnej okładce wielu mszalików.

Nieprawda. W 1986 r. Krajowa Konferencja Biskupów Katolickich opracowała wytyczne dotyczące otrzymywania Komunii św., które zostały wydrukowane na tylnej okładce wielu mszalików: „Katolicy w pełni uczestniczą w Eucharystii, kiedy otrzymują Komunię św., wypełniając nakaz Chrystusa o spożywaniu Jego Ciała i piciu Jego Krwi. Osoba przystępująca do Komunii św. nie może być w stanie grzechu ciężkiego, musi powstrzymać się od jedzenia na godzinę przed przystąpieniem do Komunii i dążyć do życia w miłości i zgodzie z bliźnimi. Osoby pozostające w stanie grzechu ciężkiego muszą najpierw pojednać się z Bogiem i z Kościołem w sakramencie pokuty. Częste przystępowanie do sakramentu pokuty jest zalecane dla wszystkich wiernych”.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Nieustannie nam towarzyszą

2025-09-30 22:20

Marcin Cyfert

Eucharystia w parafii św. Faustyny Kowalskiej z wprowadzeniem figury św. Michała Archanioła

Eucharystia w parafii św. Faustyny Kowalskiej z wprowadzeniem figury św. Michała Archanioła

Parafia św. Faustyny Kowalskiej we Wrocławiu przeżywała wyjątkowe wydarzenie. Podczas Mszy św., której przewodniczył proboszcz ks. Marek Dutkowski została uroczyście wprowadzona figura św. Michała Archanioła w wizerunku z Groty Objawień na Gargano.

Na początku Eucharystii ksiądz proboszcz nałożył koronę figurze św. Michała Archanioła.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję