Reklama

Sylwetki

„Umyłam liście drzewom”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tak pisała Halina Poświatowska w jednym ze swoich wierszy. To tylko trzy słowa, a ukazują wrażliwość i poetycką niepowtarzalność jej twórczości. Urodziła się w Częstochowie 9 maja 1935 roku w domu przy ul. 7 Kamienic 17 tuż obok Jasnej Góry. Na chrzcie św. w kościele św. Barbary rodzice (Feliks i Stani-sława Mygowie) nadali jej imię Helena, choć wszyscy zawsze mówili do niej Halina. Ona sama formalnie dokonała zmiany imienia w 1961r. Halina miała troje rodzeństwa: Małgorzatę, Elżbietę i Zbigniewa. Nie-stety Elżbieta umarła mając zaledwie trzy lata.

Dzieciństwo

Reklama

We wrześniu 1939 r. ojciec czteroletniej wówczas Haliny został powołany do wojska. Ona razem z matką wyjechała na wieś do rodziny. Walki zaczęły toczyć się jednak coraz bliżej. Wyruszyły więc razem z innymi uciekinierami w kierunku wschodnim zwykłym wozem drabiniastym. Ucieczka przed niemieckim okupantem była ciężka i pełna ryzyka. Matka chroniła Haśkę (tak nazywali ją najbliżsi), jak mogła: „Kiedy samoloty ukazywały się nad lasem, kładła się obok mnie na trawie i przykrywała nas zielonym suknem. (...) Matka przyciskała mnie mocno do ziemi, owijała mi głowę wełniakiem. Pozwalała mi wstać dopiero wtedy, kiedy odgłos silników cichł zupełnie”. Równie ciężkie chwile przeżyła poetka podczas wyzwolenia rodzinnego miasta. Rozpoczęło się ono 15 stycznia 1945 r. Rodzice odbyli krótką naradę i zdecydowali, że schronią się w piwnicy. Trzy dni Halinka spędziła w tym zimnym i wilgotnym pomieszczeniu. Czwartego dnia przyszedł ojciec z wiadomością, że Częstochowa jest wolna (ostatni niemieccy żołnierze uciekli z miasta 18 stycznia). Niestety, następnego dnia Halina dostała wysokiej gorączki, a sąsiad, który był lekarzem, stwierdził, że to angina, i kazał chorej leżeć w łóżku. W kolejnych dniach choroba rozwinęła się i pozostawiła po sobie ślad na całe życie. Nikt wtedy nie mógł nawet przypuszczać, że zakażenie organizmu przyniesie w przyszłości nieodwracalne skutki. Bakterie paciorkowca, atakując organizm, spowodowały zapalenie stawów i w konsekwencji powstanie wady serca. Dokładniej: zmiany we wsierdziu - wadę zastawki dwudzielnej. Przez pół roku Halinka leżała w łóżku. Miała dziewięć lat. W domu państwa Mygów, przy Alei Najświętszej Maryi Panny 4, stacjonowali wtedy żołnierze radzieccy. W tym okresie matka całymi dniami siedziała przy Haśce, czytała jej książki, godzinami potrafiła opowiadać interesujące historie. Okazało się, że przyszła poetka bardzo szybko pochłania wszystkie informacje.
Później Mygowie przeprowadzili się do domu przy ul. Jasnogórskiej 23, gdzie obecnie znajduje się Dom Poezji - Muzeum Haliny Poświatowskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nauka, miłość, poezja, cierpienie

Reklama

Halina uczyła się najpierw w Gimnazjum Sióstr Nazaretanek „Nauka i Praca”, potem w żeńskim Liceum im. Juliusza Słowackiego w Częstochowie i w Państwowym Liceum Korespondencyjnym, gdzie w 1955 r.zdała maturę. Jednak większość lat szkolnych spędziła w domu, w szpitalu lub w sanatoriach. To właśnie w jednym z nich poznała Adolfa Poświatowskiego, studenta Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi, również nieuleczalnie chorego na serce. 30 kwietnia 1954 r. w częstochowskim Urzędzie Stanu Cywilnego zawarli związek małżeński, a 26 czerwca wzięli ślub w kościele pw. św. Jakuba w Częstochowie. Niecałe dwa lata po ślubie, w 1956 r., Adolf Poświatowski zmarł nagle w Hotelu Europejskim w Krakowie. W tym samym roku Halina zadebiutowała w „Gazecie Częstochowskiej” wierszami „Szczęście” i „Człowiek z Annapurny”. Niezbyt przychylny Poświatowskiej Tadeusz Gierymski wspominał, że wiersze do redakcji przyniosła mama chorej wówczas poetki. Halinę Poświatowską poznał później, pisząc o niej, że miała swoje zdanie, od którego nie odstępowała. Podobno, gdy Gierymski zaczął głośno czytać jej wiersz, ona zareagowała gwałtownie i wyjąwszy mu kartkę z ręki, odczytała go po swojemu, mniej płynnie, bardziej rwąco, arytmicznie jak zakłócony rytm serca, jej serca, które było coraz słabsze.
Dzięki życzliwości wielu ludzi w Polsce i w Stanach Zjednoczonych Poświatowska została poddana operacji w USA, która była transmitowana przez nowojorską telewizję, opłacającą zabieg. Operacja tego typu była jedną z pierwszych na świecie (ale pierwsza udana), stąd towarzyszyło jej wielkie zainteresowanie.
W Stanach Zjednoczonych Poświatowska otrzymała pierwszy egzemplarz swojego debiutu wydawniczego „Hymn bałwochwalczy”. Miała wówczas 23 lata. Dzięki stypendium, które udało się jej zdobyć, podjęła studia w elitarnym Smith College w Northampton.
Po powrocie do Polski, w 1961 r., kontynuowała studia na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, uzyskując w 1963 r. tytuł magistra filozofii. Po zakończeniu studiów podjęła pracę asystenta w Katedrze Filozofii Nauk Przyrodniczych na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dwa lata później poetka spędziła wakacje w Jugosławii, a jesienią, na zaproszenie francuskiego rządu, pojechała na kilkutygodniowe stypendium do Paryża. Przez te lata Poświatowska pracowała, tworzyła i cierpiała. Zachłannie uczyła się języków obcych. Tłumaczyła na polski wiersze poetów francuskich, hiszpańskich, amerykańskich i jugosłowiańskich. Serce jej było jednak coraz słabsze. W 1967 r. zapadła decyzja o kolejnej operacji.

Ostatnia operacja

Przez pierwsze dwa dni po operacji lekarze określali stan pacjentki jako beznadziejny. Trzeciego dnia przyszła poprawa, chociaż cały czas stan był bardzo poważny. Odzyskała jednak przytomność i odłączono jej sztuczne serce. 8 października 1967 r. siostrze i matce pozwolono odwiedzić Halinę. Chora nie mogła mówić, bo do tchawicy miała podłączony aparat do sztucznego oddychania. Obecny podczas odwiedzin lekarz podał poetce kartkę i ołówek. Jednak chora nie miała sił, żeby coś napisać i nakreśliła tylko rysunek przedstawiający kota.
Halina Poświatowska zmarła 11 października 1967 r. w Warszawie. Miała 32 lata. Ciało poetki przewieziono do Częstochowy i pochowano na cmentarzu św. Rocha. Spoczęła obok męża Adolfa Poświatowskiego i młodszej siostry Elżuni. Jej znajomy Tadeusz Nowak wspominał, że odwiedzając ją w szpitalu na parę dni przed ostatnią operacją, zauważył leżącą obok niej na łóżku Biblię. Napisał: „Sądzę, że czytając Biblię, zapominała o swoim kruchym sercu, o stojącej przy oknie butli z tlenem, o przedłużającym się oczekiwaniu na operację”. Czy czytała ją ze zwykłej ciekawości, czy w poszukiwaniu czegoś, czego w życiu znaleźć nie mogła - tego pewnie nikt nie wie.
Żyła zachłannie i szybko, co jednych fascynowało, a innych drażniło. Osąd pozostawmy Bogu, wspominając Halinę Poświatowską w naszych modlitwach. Ona przecież oddała nam wszystko, co mogła, w swoich wierszach, listach, wspomnieniach:

czasem
stęskniona okrutnie
pojawiam się ludziom
w mojej dawnej twarzy
idę na moich dawnych stopach
i dotykam ich uśmiechem
dawnymi rękoma...

PS
Dziękuję panu Zbigniewowi Mydze - bratu Haliny Poświatowskiej za udostępnienie zdjęć i uwagi do tekstu.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Obłąkańczy pośpiech

Centrum stolicy. Wszędzie korki, każdy się spieszy, nawet ci, którzy nie muszą. Od rana zdenerwowanie i stres. Pod przedszkole podjeżdżają samochody, rodzice odwożą swoje dzieci. Szalony pośpiech, nikt nie ma czasu, na chwilę serdeczności, refleksji, pochylenia się nad płaczącym maluchem. Z przedszkolnej furtki wybiega młoda, elegancka kobieta – matka, która zdążyła dopiero co zostawić dziecko w przedszkolu. Teraz tylko wsiąść w samochód i do firmy! Nagle potyka się i groźnie upada na asfalt. Głośno, desperacko płacze. Starsza kobieta pochyla się nad nią, gładzi po głowie, ogląda pokrwawione ręce i kolana, tuli jak dziecko. – Boże, dlaczego wy, młodzi, tak pędzicie! Po co, gdzie, dokąd? Pozabijacie się – mówi jakby do siebie. – Co nagle, to po diable. Młoda kobieta zacina się, odmawia wezwania pogotowia, wstaje, wsiada do samochodu i odjeżdża. Na ulicy zostaje krew, po której jadą, biegną kolejne ludziki, jak z obrazu Bruegla „Sąd Ostateczny”.
CZYTAJ DALEJ

Znamy herb i dewizę Papieża Leona XIV

2025-05-10 15:54

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

„In Illo uno unum” – „W Nim stanowimy jedno” tak brzmi dewiza Ojca Świętego. W podstawowych elementach Leon XIV zachował swój wcześniejszy herb, wybrany podczas jego konsekracji biskupiej, a także motto.

Herb Leona XIV to tarcza podzielona ukośnie na dwie części. W górnej części znajduje się błękitne tło, na którym widnieje biała lilia – symbol czystości oraz Maryi. Dolna część ma jasne tło i przedstawia obraz nawiązujący do Zakonu św. Augustyna: zamkniętą księgę, na której spoczywa serce przeszyte strzałą. Ten symbol odnosi się do doświadczenia nawrócenia św. Augustyna, które sam wyjaśnił słowami: „Vulnerasti cor meum verbo tuo” – „Przeszyłeś moje serce swoim słowem”.
CZYTAJ DALEJ

Diecezjalna Pielgrzymka Służby Liturgicznej Ołtarza

2025-05-10 14:14

Karolina Krasowska

Błogosławieństwo do funkcji lektora przyjęło 150 kandydatów.

Błogosławieństwo do funkcji lektora przyjęło 150 kandydatów.

„Pielgrzymi Nadziei. Ministranci - misjonarze - takimi chce was Bóg". Pod takim hasłem w Rokitnie odbywa się dziś Diecezjalna Pielgrzymka Służby Liturgicznej Ołtarza. Do sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej przybyli ministranci i lektorzy z całej diecezji.

Wydarzenie rozpoczęło się koncertem zespołu Full of Grace, po którym był czas na konferencję. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego z obrzędem błogosławieństwa do funkcji lektora.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję