Liturgia była sprawowana na dziedzińcu przylegającym do bloku 11, nieopodal Ściany Straceń, gdzie hitlerowcy rozstrzelali co najmniej kilka tysięcy osób. Mszy przewodniczył proboszcz parafii św. Józefa na oświęcimskim Zasolu ks. Fryderyk Tarabuła.
Wśród celebransów był m.in. dziekan oświęcimski ks. Mariusz Kiszczak, proboszczowie i wikarzy z oświęcimskich i podoświęcimskich parafii, franciszkanie i salezjanie, a także dyrektor Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu ks. Dariusz Chrostowski i niemiecki kapłan ks. Manfred Deselaers.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kazanie wygłosił proboszcz parafii w Brzezince ks. Sławomir Szczotka. „W tym tragicznym miejscu nawet trudno się modlić do Boga, trudno się modlić z nadzieją o życie wieczne dla wszystkich zamordowanych w tym miejscu. Trudno się modlić z wielu powodów. Także dlatego, że w tym miejscu często Niemcy dawali więźniom fałszywą nadzieję. Prosili więźniów, aby związać dobrze buty, bo potem je odzyskają. Prosili, aby przygotować się, bo za chwilę będzie podana ciepła herbata. Obiecywali, że osoby starsze, chore nie będą musiały pracować. Te wszystkie ochłapy nadziei sprawiały, że ludzie szli na śmierć, nie wpadając w panikę, nie stawiając za bardzo oporu. Trudno się modlić w tym miejscu, kiedy pojawia się pytanie o milczenie Boga. O tym pytaniu mówił tu papież Benedykt XVI. Zdajemy sobie sprawę z tego, że na wiele pytań nie znajdujemy odpowiedzi” - rozpoczął kapłan.
Jak zaznaczył duchowny, Auschwitz jest i pozostanie tragicznym miejscem, które będzie zawsze świadczyło o potwornej obojętności. „Obojętności chrześcijańskiej Europy. Obojętności ludzi, którzy kierowali się wspaniałymi ideami Oświecenia, humanizmu - chrześcijan, ale także obojętności niektórych z wyznawców judaizmu. Tak niewielu przyszło z pomocą tym, którzy tutaj byli mordowani, tak niewielu miało odwagę dopominać się o prawa tych osób tutaj mordowanych. Jeśli więc zawiedli ludzie, jakżeż możemy dziś kierować oskarżenia wobec Boga o Jego milczenie” - zwrócił uwagę.
Według kaznodziei, ludzie wierzący, choć nie znają odpowiedzi na wiele pytań, dziś z wiarą i ufnością powinni modlić się do Boga i prosić o życie wieczne dla zamordowanych tutaj, a także w wielu innych miejscach na świecie. Zaapelował, by nie ustawać w modlitwie za zmarłych i żeby pamięć o tych wszystkich pomordowanych przetrwała także w następnym pokoleniu. „Jeśli zabraknie Boga, w człowieku budzą się demony. Kiedy zabraknie tych wartości, które swoje źródło mają w Bogu, człowiek rzeczywiście zdolny jest do rzeczy najgorszych i najbardziej potwornych” - przestrzegł, zaznaczając, że w dzisiejszych czasach człowiek widzi, „jak łatwo obudzić te demony”.
Reklama
„Tylko wtedy jesteśmy ludźmi, gdy mamy w sobie odwagę głośno krzyczeć, sprzeciwiać się i nie pozwolić, by złość i nienawiść zwyciężały, gdy wyciągamy rękę, by pomóc tym, którzy pomocy potrzebują” - przypomniał i zaakcentował, że prawdziwa wiara wyraża się konkretnymi czynami miłości.
Pod Ścianą Straceń, gdzie hitlerowcy rozstrzelali co najmniej kilka tysięcy osób, kapłani i wierni zapalili znicze. W ten sposób oddali hołd pomordowanym w Auschwitz i we wszystkich obozach oraz łagrach. Wśród uczestników ceremonii był m.in. przedstawiciel Muzeum Auschwitz-Birkenau Andrzej Kacorzyk, dyrektor Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście.
Modlitwa w Miejscu Pamięci w Dzień Zaduszny to tradycja. Trwa ona od kilkudziesięciu lat.
W byłym obozie koncentracyjnym Niemcy więzili ponad 1,3 mln ludzi. Życie straciło tu ponad 1,1 mln osób, głównie Żydów.