Okolicznościowe kazanie głosi o. Faustyn Zatoka, proboszcz parafii. Przygotowaniem do uroczystości były nowenna i peregrynacja Krzyża San Damiano wśród wiernych. Za wstawiennictwem św. Franciszka wierni modlą się również za tych, którzy ucierpieli na skutek powodzi i składają ofiary na pomoc powodzianom.
Do przeżywanego kataklizmu nawiązał w homilii o Faustyn. Zauważył, że jest wiele szkód i cierpienia, za które możemy oskarżać Boga i ludzi, ale trzeba nam się bardziej skupić na tym, co mówi św. Paweł – mianowicie, że obficie rozlała się łaska.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Kiedy patrzymy na tragedię powodzi, widzimy, ile tam ludzkiej solidarności, ile miłości, wsparcia, pomocy. Ile w ludziach wyzwoliło się dobra, które ciągle jest pomnażane – mówił o. Faustyn.
Podkreślił, że gdy obchodzimy jubileusz 800 lat stygmatów św. Franciszka, warto spojrzeć na całą rzeczywistość oczyma, którymi on ogarniał świat, siebie i innych. Przypomniał, że Biedaczyna z Asyżu na chwilę przed śmiercią napisał w testamencie o swojej przemianie w spojrzeniu na trędowatych. Kiedy jako syn bogatego kupca zdobywał sławę i miał "wszystko", w pewnym momencie - za św. Pawłem - zrozumiał, że to „wszystko” to śmieci. Gdy w ciemnościach grzechu i rozpaczy szukał swojego miejsca, w ruinach kościoła św. Damiana modlił się przed krzyżem. Usłyszał wówczas słowa Chrystusa, by odbudował Kościół.
Reklama
– I tam zrozumiał w sercu, że musi odbudować w sobie obraz Boga, bo na obraz Boga jest stworzony; zrozumiał, że w sobie musi odnowić świątynię Ducha Świętego. Rozpoczął od tego, że zajął się zrujnowanymi kościołami św. Damiana, Matki Bożej Anielskiej, ale także zrujnowanymi świątyniami ludzkich serc. Poszedł do tych, którymi się wcześniej brzydził i okazywał im miłosierdzie. To dobro sprawiło, że został przemieniony – tłumaczył ojciec proboszcz. Zauważył, że dlatego św. Franciszka można zrozumieć tylko w świetle wiary w Ukrzyżowanego.
Zwrócił następnie uwagę, że obraz Franciszka, bratającego się ze zwierzętami i roślinami nie jest pełnym obrazem świętego.
– On kochał całe stworzenie, ale ze względu na Stworzyciela. Kochał nade wszystko Boga i całemu światu ukazywał Stwórcę. Stwórcę wielbił a stworzeniu oddawał cześć ze względu na Tego, które je umiłował i stworzył. Wzrok z grzechu i cierpienia skierował na najwyższe Dobro, na Miłość, która nie była kochana – tłumaczył franciszkanin. Ukazał drogę zjednoczenia z Bogiem, jaką przeszedł św. Franciszek i podkreślał, że to miłość sprawiła, że pokochał siebie i trędowatych, bo w nich zobaczył Chrystusa. A to, co było gorzkie, stało się dla niego słodyczą.
– Biedaczyna z Asyżu zachęca nas, by w różnych sytuacjach życia zawsze wpatrywać się w Chrystusa Ukrzyżowanego. W Tego, który był posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. I z tej śmierci wszedł do Zmartwychwstania. I dziś święty Biedaczyna zachęca nas, abyśmy wpatrując się w Ukrzyżowanego, szukali umocnienia, miłości i pokory – mówił franciszkanin.
Zaznaczył, że nie wolno nam patrzeć na świat bez patrzenia na krzyż.
Reklama
– Aby nie zginąć, aby świat nas nie pochłonął, by nie pochłonęły nas wszelkie żywioły, z demonami włącznie, mamy wpatrywać się w Ukrzyżowanego – podkreślał ojciec, zachęcając do przyjścia do Chrystusa i zaufania Mu, jak czynił to św. Franciszek.
– On ukazywał przez całe swe życie Tego, który go ukochał. A stygmaty stały się nie tyle symbolem cierpienia, co słodkiej miłości – mówił kapłan.
Zachęcał, by wtedy, gdy jest trudno, gdy rozpacz w sercu, choroba, zwątpienie, jak Franciszek ucałować rany Chrystusa, bo tam znajdziemy ukojenie, rozkosz i pokój serca.