Reklama

W obronie własnej i nie tylko

Jałowym zajęciem jest przekonywanie, że nie jest się wielbłądem. Zacietrzewiony, z jakichś powodów widzący we mnie właśnie „wielbłąda”, choćbym nie wiem co powiedział i jak się zarzekał, nadal będzie w to wierzył. Trudno jest być również adwokatem we własnej sprawie. Od razu powiedzą: uderz w stół, a nożyce się odezwą. Na dodatek nerwy trzeba trzymać mocno na wodzy, kiedy przychodzi stawić czoło pospolitemu chamstwu, szczególnie w sytuacji, gdy ono samozwańczo – tak się dzieje dziś nagminnie – odwołuje się do piękna i nazywa się sztuką. Mimo tych trudności w tej konkretnej sytuacji uznałem – mam nadzieję, że słusznie – iż milczeć nie mogę.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Być może ktoś już się domyśla. Tak, chodzi o film „Kler”, który w polskich kinach ma się pojawić pod koniec września. Oglądałem tylko zwiastun. Ten, by zachęcić ludzi do obejrzenia filmu, zawiera esencję całości. Ma atrakcyjnie i w miarę wiernie zapowiadać cały produkt. Niczego innego w filmie nie należy się spodziewać. Po obejrzeniu tych 2 minut i 25 sekund wiem i chciałbym to głośno powiedzieć: nie jest to film o mnie – o mnie jako duchownym, o mnie jako członku tej zbiorowości ludzkiej, która w dzisiejszym kontekście pogardliwie i z wrogością jest nazywana klerem.

Piszę te słowa, zdając sobie sprawę, że wielu widzów, którzy ten film obejrzą, może uznać, iż jest to wierny obraz polskiego duchowieństwa: część za sprawą obejrzenia obrazu nabierze wobec duchowieństwa podejrzeń, inni zostaną ostatecznie przekonani, a pewnie będą i tacy, którzy w uprzednim przekonaniu zostaną utwierdzeni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To nie jest film o polskich księżach

Reklama

Nie jest to film o mnie ani o żadnym z moich przyjaciół, kolegów czy znanych mi tylko, nawet przelotnie, księży. W żadnej z przedstawionych przez twórców filmu sytuacji – przynajmniej tych, które mogłem zobaczyć w zwiastunie – ani nie brałem udziału, ani nie byłem nigdy ich nawet biernym świadkiem. To są obrazy zupełnie mi obce. Mówię to zdecydowanie i stanowczo. To absolutnie nie jest obiektywny obraz polskiego duchowieństwa, które – jak wynika ze zwiastuna – zostanie w filmie „Kler” przedstawione jako zdemoralizowane do szpiku kości, mające największe głoszone przez siebie świętości za nic i traktujące wiernych niczym naiwnych poddanych. Mówiąc najkrócej jak można: wszystko na to wskazuje, że film będzie przedstawiał biskupów i księży jako „diabłów wcielonych” .

Obraz duchowieństwa zaprezentowany w filmie „Kler” jest zupełnie inny od znanej mi rzeczywistości, a znam ją dobrze. Producenci filmu nęcą, że przedstawią ten nieznany, skrzętnie skrywany obraz duchowieństwa, widziany „od zakrystii”. Dostępny tylko dla nielicznych – wtajemniczonych. Jako duchowny jestem tym wtajemniczonym. Mogę zaświadczyć, że obraz polskiego duchowieństwa niczym specjalnie się nie różni, gdy patrzy się na niego z ambony i gdy zerka się od zakrystii.

Kapłańskie świętości

Reklama

A teraz do konkretów. Nie, nigdy nie żartowałem sobie z Eucharystii, bo to dla mnie największa świętość. Nie byłem również świadkiem takich żartów ze strony innych duchownych. Gdybym znalazł się w takiej sytuacji, zmieniłbym towarzystwo. Nie, nigdy nie kpiłem w żaden sposób, tym bardziej tak grubiańsko, jak przedstawiono w zwiastunie, ze spowiedzi. Tym bardziej nigdy nie byłem świadkiem, żeby jakikolwiek ksiądz zdradził świętą tajemnicę konfesjonału. Właśnie ze względu na tę tajemnicę księża tego tematu unikają, a jeżeli rozmawiają, to bardzo rzadko, i to bardzo, ale to bardzo ostrożnie. Nie, nie prowadzimy również takich prostackich rozmów o pieniądzach, jak przedstawiono w trailerze. Gdy ogląda się te krótkie fragmenty, ma się wrażenie, że twórcy filmu chcą wmówić widzowi, iż bogactwo jest najskrytszym pragnieniem każdego mężczyzny pod koloratką i generalnie jedynym celem istnienia Kościoła. To nieprawda. No i te imputowane duchownym w filmie ohydne żarty z Matki Bożej i Pana Jezusa. Szkoda się odnosić. To po prostu potwarz.

Przyznaję, że problemem Kościoła są przypadki pedofilii wśród duchownych. Należy je wypalać gorącym żelazem. Złym słowem byłoby napisać, że w przypadku naszego kraju są one nieliczne, bo nawet jeden byłby o jeden za dużo, ale na pewno wielkim nadużyciem jest sugestia, iż Kościół ze swoją wyjątkową tożsamością jest „wylęgarnią” pedofili. Osobiście nie spotkałem żadnego duchownego (a mogę znać lepiej lub gorzej kilkuset księży), który czy to został skazany, czy przeciwko któremu prowadzono by śledztwo za ohydne czyny wobec nieletnich. Kojarzę chyba dwóch, których media oskarżyły o takie zachowania. Sprawy prowadziły nawet organy ścigania. Zarzuty już po wstępnej prokuratorskiej weryfikacji okazały się fałszywe. Rzucających oskarżenia absolutnie nie obchodzi straszna krzywda, którą tym ludziom wyrządzono. Zafundowano im resztę życia z piętnem. I kto się teraz tym przejmuje? Nikt! Przecież księża to nie są ludzie. To po prostu kler.

Uderzenie w świętych kapłanów

Reklama

Nie chciałbym, aby ktokolwiek odniósł wrażenie, że tym tekstem chcę kanonizować za życia siebie i wszystkich moich przyjaciół, kolegów i znajomych w sutannach i habitach. Nie, daleki jestem od tego, bo znam swoje słabości. Jestem wzburzony i stąd być może te widoczne w tekście emocje, bo ten obraz wyrządza największą krzywdę świętym kapłanom. Zaznaczam z góry, że sam absolutnie siebie do nich nie zaliczam. Tak, święci kapłani są wśród nas. Tak, ich jest wielu. Jestem przekonany, że większość. Takich, którzy mieszkają z bezdomnymi, takich, którzy i w dzień, i w nocy czuwają przy umierających w hospicjach, takich, którzy pomagają sprowadzić uśmiech na twarz chorego, wyniszczonego chemioterapią dziecka, takich, którzy towarzyszą młodym w ich pielgrzymce przez życie jako przyjaciele, takich, którzy na różnych polach przywracają ludziom zagubiony gdzieś sens życia i dają na nowo nadzieję, oraz takich, którzy są szafarzami sakramentów. Nie czarujmy się. Wszystko wskazuje na to, że film „Kler” jest bezpardonowym, ordynarnym atakiem na ten wielki dar Pana, którym jest sakrament kapłaństwa. A skoro na ten, to i na wszystkie sakramenty. Na fundament naszej wiary. Gdy nadkruszy się fundament, to z konieczności puszczają więzy świętej wspólnoty, którą jest Kościół. Jest to więc uderzenie w każdego wierzącego członka tej wspólnoty.

Jaka jest „misja” tego filmu?

Po co taki, finansowany na dodatek z publicznych pieniędzy, film powstał? Generalnie filmy robi się po to, żeby zarobić pieniądze. Mam nadzieję, ufam i wierzę, że nie będzie to superprodukcja, że polski odbiorca, szczególnie katolicki, nie pozwoli zrobić interesu wrogom Kościoła. Dotacja otrzymana przez twórców z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej każe również przypuszczać, że dysponenci publicznych pieniędzy, przyznając niemałą dotację na ten, a nie inny film, dostrzegli w scenariuszu jakieś inne ważne dla wspólnoty narodowej wartości. Musieli dostrzec jakąś misyjność filmu. Jaką? Widzę tylko jedną odpowiedź na to pytanie: za cel postawiono sobie po prostu – być może rozłożoną w czasie przez osłabianie Kościoła – dechrystianizację narodu.

PS: W trakcie pisania tego tekstu „chodziło” za mną zdanie św. Pawła z Listu do Rzymian: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20). Mówi ono o niezmierzonym miłosierdziu Boga i paradoksie Jego miłości, która nie karze, ale tym bardziej wypełnia nicość, która pojawia się wraz z grzechem, ożywczą siłą swojej łaski. To nadzieja, ale i wezwanie do współpracy z Panem w dziele nawrócenia i intensywniejszego podążania zwykłą drogą świętości, która – jak ostatnimi czasy często przypomina papież Franciszek – jest dostępna dla wszystkich.

2018-09-04 13:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy kobiety w ciąży muszą w Środę Popielcową i Wielki Piątek zachowywać post ścisły?

[ TEMATY ]

post

bp Adam Bałabuch

tasha/pixabay.com

Czy kobiety w ciąży muszą w Środę Popielcową i Wielki Piątek zachowywać post ścisły? Czy stan błogosławiony, w którym kobieta powinna szczególnie dbać o siebie i swoje dziecko, zwalnia ją z tego obowiązku? - Matka sama musi podjąć decyzję o przestrzeganiu postu ścisłego - tłumaczy KAI bp Adam Bałabuch, przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP.

Zarówno Kodeks Prawa Kanonicznego jak i inne przepisy Episkopatu Polski nie wyjaśniają jednoznacznie kwestii dyspensy od postu ścisłego dla kobiet w ciąży i karmiących piersią. Zdania duchownych na ten temat bywają podzielone. Niektórzy tłumaczą, że "ciąża to nie choroba", tylko stan błogosławiony, dlatego należy pościć, chyba, że lekarz zaleci inaczej. Inni podkreślają, że z postu zwolnione są osoby poniżej 14 roku życia, a więc i nienarodzone dzieci, którym pożywienia dostarczają matki.
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Otwarcie wystawy czasowej „Na szlaku Tysiąclecia. Chrobry I i II w Powstaniu Warszawskim”

2025-04-18 22:25

Muzeum AK

    W samo południe we wtorek 15 kwietnia w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie odbył się wernisaż wystawy czasowej „Na szlaku Tysiąclecia. Chrobry I i II w Powstaniu Warszawskim”.

Ekspozycja została przygotowana z okazji obchodów 1000-lecia Korony Polskiej. Prezentuje dzieje dwóch oddziałów walczących w Powstaniu Warszawskim: Batalionu „Chrobry I” oraz Zgrupowania „Chrobry II”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję