Reklama

Ludzie z pasją

Wytuptał sobie świętość

Mówi, że za krótko jest w zakonie, żeby pisać o swoim powołaniu. Przed wstąpieniem do jezuitów czerpał z życia pełnymi garściami, wszędzie go było pełno. Podróże, praca w radiu, przyjaźń z niepełnosprawnymi. Dzisiaj pisze więc o kimś, do kogo chciałby być podobny jako zakonnik

Niedziela Ogólnopolska 19/2019, str. 54-55

[ TEMATY ]

młodzi

Niedziela Młodych

©Robert Kneschke - stock.adobe.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Świadectwo powołania?! Tylko nie to... – to była moja pierwsza myśl, kiedy dostałem propozycję napisania tego tekstu. „Pan Bóg mnie wezwał, poczułem głos Pana...”, bla, bla, bla. Czytałem już milion takich tekstów i zawsze nudziłem się jak mops. Jedyny ciekawy opis powołania, jaki znam, to ten z Dziejów Apostolskich, kiedy Jezus ukazuje się Szawłowi. Ale to co innego, tam jest akcja, Paweł spada z konia i prawie skręca sobie kark. Mój imiennik, św. Łukasz, miał tak dobre pióro, że mógłby pisać scenariusze dla Avengersów.

Kiedy kasowałem trzecią wersję tego tekstu...

przyszło mi do głowy, że przecież nie da się napisać sensownego świadectwa powołania na moim etapie życia zakonnego. Jest to możliwe, kiedy przeżyje się w zakonie z 50 lat i wytrwa w nim do końca życia, a nie kilka lat po wstąpieniu. Świadectwo powołania to po prostu życie przeżyte tym powołaniem. I wtedy przyszło mi do głowy, że mógłbym napisać takie świadectwo – znałem jezuitę, który zdecydowanie na nie zasłużył. Świadectwo powołania to dla mnie życie o. Józefa Antosa SJ, który niedawno odszedł z naszej krakowskiej wspólnoty do domu Boga Ojca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Znałem go krótko...

zaledwie dwa lata, ale zdążył zrobić na mnie ogromne wrażenie. Pamiętam, że zaimponowało mi w nim to, jak zachowywał się podczas naszej wspólnotowej Eucharystii. Był już bardzo słaby, poruszał się jedynie przy pomocy chodzika, a jednak razem ze wszystkimi wstawał i siadał. Nie oszczędzał się. Widać było, że sprawia mu to ból i jest niezwykle męczące, ale chciał przeżyć Mszę św. tak jak inni, nie wyróżniając się. Patrząc na niego, miałem łzy w oczach. Nie mam jeszcze czterdziestki, a potrafię przesiedzieć całą Mszę, bo bolą mnie kolana albo mam zakwasy po treningu, albo wstałem lewą nogą...

Kluczem do życia zakonnego...

była dla niego wspólnota, relacja z braćmi, jak o. Antos powiedział w wywiadzie dla czasopisma „Jezuici – Nasze Wiadomości”. Mówił o tym, że zawsze o nią dbał. Każdy, kto znał Ojca, wie, że nie były to słowa bez pokrycia. Wspólnota jest błogosławieństwem, ale również konkretnym wyzwaniem. Życie wspólnotowe to nie sielanka. Czasem sami cytujemy Psalm 133: „o jak dobrze i miło, gdy bracia mieszkają razem” z dużą dozą ironii. Współbracia są jak pumeks – ścierają z nas kolejne warstwy egoizmu, ale nie dzieje się to bez bólu. Tymczasem o. Józef znał to życie od podszewki, lepiej niż większość z nas, spędził w różnych wspólnotach dziesiątki lat, ale mimo swojego wieku zachował niezwykłą młodzieńczą radość, którą widać było w jego oczach. Do końca przychodził na rekreacje, wspólne posiłki, czerpał radość z bycia z braćmi i jak nikt potrafił tę radość dawać. Niczyje oczy nie śmiały się tak jak jego...

Reklama

Miał niesamowity apetyt na życie

Mając prawie 90 lat, zaczął uczyć się angielskiego, żeby dogadać się z profesorem z Oxfordu, Gerardem Kilroyem, który każdego roku spędza w naszej wspólnocie kilka miesięcy i prowadzi kurs literatury na Ignatianum. Lubił rozmowy z nim i chciał lepiej rozumieć, co profesor ma do powiedzenia.

Był takim jezuitą, że chciało się też nim być: zawsze radosny, z tym swoim szczerym uśmiechem, z ogromnym poczuciem humoru, dystansem do siebie i spraw. Nigdy nie słyszałem, żeby na coś narzekał, za to żartował przy każdej okazji, umiał się cieszyć z najmniejszych drobiazgów, np. gdy udało mu się założyć konto na fejsie i wrzucić post.

Ostatni raz rozmawialiśmy na kilka dni przed jego śmiercią. Na koniec poprosiłem Ojca o błogosławieństwo. Jakoś tak mi przyszło... Zrobił mi znak krzyża na czole i chwilę się za mnie pomodlił. Mam nadzieję, że teraz też nie przestaje.

* * *

Byłeś życzliwy, skromny i dobry Ojcze. Ciągle mam przed oczami Twoją zgarbioną postać tuptającą wolno na refektarz (stąd wielu mówiło na Ojca „Tuptuś”). Tymi małymi kroczkami szedłeś bardzo długo, ale jestem pewien, że wytuptałeś sobie niebo. Mam nadzieję, że chociaż w części będę takim człowiekiem jak Ty. Takie życie jak Twoje to dla mnie właśnie świadectwo powołania.

* * *

O. Józef Antos SJ
Rocznik 1928. W Towarzystwie Jezusowym żył 71 lat, w tym jako kapłan – 62. Absolwent teologii w Warszawie na Bobolanum.
Był gorliwym i pełnym dobroci duszpasterzem, ujmującym ludzi serdecznością i humorem. Pracował jako duszpasterz i katecheta, minister i duchowny domów, spowiednik rekolektantów w różnych miejscach Polski – od Wambierzyc przez Czechowice-Dziedzice i Gliwice po Częstochowę.
Zmarł 13 marca br. w Kolegium Krakowskim.

2019-05-08 08:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Włoska młodzież pielgrzymuje z papieżem w kierunku synodu

[ TEMATY ]

młodzi

pielgrzymka

Watykan

młodzież

Magdalena Pijewska/Niedziela

Rzym przygotowuje się do najazdu „pokojowej armii”, jak pielgrzymującą pieszo na spotkanie z papieżem Franciszkiem młodzież określił przewodniczący włoskiego episkopatu. Kard. Gualtiero Bassetti wskazał, że Kościół we Włoszech dawno nie przeżywał takiego fermentu wiary i zaangażowania młodych.

Pieszo do Rzymu dotrze 40 tys. młodych ludzi, którym na pielgrzymim szlaku towarzyszy 120 włoskich biskupów. Ponadto na spotkanie z papieżem przybędzie dodatkowo 30 tys. osób nie tylko z Włoch, ale i innych krajów Europy, które włączyły się w to wspólne pielgrzymowanie ku październikowemu Synodowi Biskupów na temat młodzieży. „To czas wspólnego wzrastanie w wierze i tworzenia wspólnoty młodzieży, która musi widzieć w Kościele swego sprzymierzeńca” – podkreśla kard. Bassetti. Zaznacza, że nigdy wcześniej we Włoszech nie miała miejsca pielgrzymka, która wyruszałaby do Rzymu jednocześnie z wszystkich diecezji, stąd hasło inicjatywy „Przez tysiąc dróg”.

CZYTAJ DALEJ

Kapłaństwo - dar Jezusa dla Kościoła

Niedziela legnicka 4/2004

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Bóg dał światu wielki dar kapłaństwa. On sam wybiera tych, którzy stają się ministrami Jego nieskończonej miłości, którą przekazują wszystkim ludziom. Jezus Chrystus, zanim powrócił do Ojca, ustanowił sakrament kapłaństwa, aby na zawsze zapewnić obecność kapłanów na ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Msza Krzyżma. W Chrystusie wzrastamy i przynosimy owoce

2024-03-28 13:30

Archikatedra lubelska

Kapłani są namaszczeni i posłani, aby głosić Chrystusa i dawać świadectwo Ewangelii słowem i życiem - powiedział abp Stanisław Budzik.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję