Peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego w naszych parafiach jest wielkim wydarzeniem dla wiernych. W dzisiejszych czasach, które między innymi wpędzają nasze społeczeństwo w bolesną
przepaść nędzy i poniżenia ludzkiej godności, obraz Jezusa pomaga nam podnosić oczy ku górze. Otwiera w sercach ścieżki nadziei. Pozwala na kontemplację Zbawiciela, Jego wielkości
i łaski miłosierdzia, mocy i przeogromnej miłości. W parafiach ziemi toruńskiej trwa wielka odnowa życia w duchu chrześcijańskiej miłości. Otwierają się serca,
które latami były zatwardziałe i nieczułe, obojętne na Boskie Dzieło Zbawienia. Usta i ręce układają się w modlitewnym geście przebłagalnym za nasze ludzkie
słabości i codzienne upadki. Parafialne konfesjonały czekają na naszą pokorę, na skruchę i żal grzesznika. Żal szczery, głęboko przemyślany i prawdziwy.
„Raduje się serce moje tym tytułem miłosierdzia” - mówi sam Pan Jezus. A św. s. Faustyna zanotowała: „Zrozumiałam, że największym przymiotem jest miłość i miłosierdzie.
Ono łączy stworzenie ze Stwórcą. Największą miłość i przepaść miłosierdzia poznaję we Wcieleniu Słowa, w Jego Odkupieniu i tu poznałam, że ten przymiot
jest największy w Bogu”.
Peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego jest również wielkim przeżyciem dla ludzi chorych i cierpiących. Odprawiane dla nich specjalne Msze św., kończące się uroczystym błogosławieństwem
Najświętszym Sakramentem, wlewają w ich serca strumienie nadziei. Rozpalają płomyczki pocieszenia, umacniają ich w duchu jedności z Chrystusem. Nie wstydzimy się tych
gorących łez wzruszenia i podziękowania, że mogliśmy znowu w cichości kontemplować ten wielki dar Bożej Miłości. „Miłosierdzie jest kwiatem Miłości. Bóg jest Miłością, a miłosierdzie
jest Jego czynem, w miłości się poczyna, w miłosierdziu się przejawia”, „O, jak Bóg jest nieskończenie dobry, ściga nas swoją dobrocią” - napisała św. s. Faustyna.
Niech ta wielka dobroć i miłość umocni nas, pomaga podnosić się z upadków oraz pobudza do wzajemnej miłości, jakiej wzór daje nam sam Chrystus.
2-letni chłopiec pozostawiony w oknie życia w Katowicach - bez żadnych dokumentów, bez aktu urodzenia. Zgodnie z przepisami dziecko trafiło pod opiekę lekarzy. Przewieziono go do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Sprawą zajęła się prokuratura.
To już kolejne dziecko w minionym tygodniu uratowane dzięki Oknom Życia.
Przeczytaj także: Kielce: Noworodek pozostawiony w Oknie Życia
Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym
Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju
Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N.
- O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych.
O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej.
Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
Dramatyczne świadectwa z Gazy – Lekarze bez Granic o głodzie i śmierci
2025-07-26 16:25
Karol Darmoros /KAI
Adobe Stock
Brak żywności, wody i pomocy medycznej. W takich warunkach od miesięcy funkcjonują lekarze i mieszkańcy Strefy Gazy. Pracownicy Lekarzy bez Granic (MSF) alarmują: głód stał się bronią wojenną w konflikcie Izraela z Hamasem, a ci, którzy próbują zdobyć jedzenie, giną od kul.
„W pierwszych 6-24 godzinach poziom cukru we krwi spada. Organizm zużywa zapasy glikogenu. Po 3 dniach zaczyna rozkładać tłuszcz, a potem mięśnie, nawet serce - tylko po to, by przeżyć. Wtedy dzieci przestają płakać” - mówi dr Mohammed Abu Mughaisib, zastępca koordynatora medycznego Lekarzy bez Granic w Gazie, w nagraniu dla mediów watykańskich prosto z obozu dla uchodźców.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.