Reklama

Czy akceptuję siebie?

Niedziela płocka 3/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W naszym słowniku często używanym pojęciem jest akceptacja. Mówimy o tym, żeby zaakceptować, przyjąć, to co daje nam życie, pogodzić się z trudną sytuacją, zaakceptować własne braki i ułomności innych. Czasem jednak możemy mieć problem w odróżnieniu akceptacji od biernego poddawania się, czy wręcz przyzwolenia na zło, którego możemy uniknąć. Czym więc jest akceptacja siebie i jak ją powinien rozumieć człowiek wierzący?
Zacznijmy od przykładu. Przychodzi człowiek, który pracuje nad sobą, chce upodabniać się do swojego Mistrza, ale ciągle „potyka” się o te same kamienie problemów i popełnia te same błędy, których tak bardzo chciałby uniknąć... Miał trudne dzieciństwo, brakowało mu ojca, który odszedł z inną kobietą, gdy dzieci były jeszcze małe. Matka, nie mogąc pogodzić się z tym, popadła w chorobę psychiczną. Teraz, gdy ów młody człowiek jest już dorosły, tak bardzo szuka wsparcia i ciepła, buduje związki, które mają mu dać miłość, a przynoszą kolejne rozczarowania... Nie nauczono go kochać, nie doświadczył miłości w rodzinie i teraz próby zaborczego związania się z drugim człowiekiem kończą się fiaskiem...
Czy ten człowiek akceptuje siebie? Na czym powinna polegać taka akceptacja? Początkiem tego procesu powinno być poznanie siebie, nie tylko tego kim jestem, ale również przyjrzenie się historii mojego życia. To w niej zostało zapisanych wiele ważnych informacji warunkujących mój obecny sposób postępowania. W przypadku opisanego mężczyzny było to trudne dzieciństwo, ból rozstania i tragedia choroby matki. W duchu wiary początkiem długiego procesu akceptacji siebie będzie przyjęcie tej trudnej przeszłości, przebaczenie ojcu i zrozumienie, jak dzieciństwo wpływa na budowanie obecnych związków i relacji.
Nie można mówić o dojrzałej akceptacji siebie bez pogodzenia się z tym, co w nas jest bolesne i wstydliwe. Trzeba przyjrzeć się temu, co w jednej z koncepcji psychologicznej nazywa się „cieniem”. Najchętniej ukrylibyśmy tę mroczną część naszej przeszłości i osobowości. Zapomnielibyśmy o tym, że często pomagamy, aby poczuć się lepiej (a nie dlatego, że tak trzeba...), że mamy „sokoli wzrok” w dostrzeganiu wad innych i pouczaniu ich, zapominając o własnej nędzy... Czy to jednak znaczy, że mam pogodzić się biernie z moim krytykanctwem, tłumacząc się trudnym dzieciństwem?
Oczywiście nie tędy droga! Mam zaakceptować fakt, że posiadam wady i własne zranienia, co więcej, muszę przyznać, że nadal będę popełniać błędy, bo jestem człowiekiem, nie Bogiem. Moje zadanie powinno polegać na tym, aby zmieniać siebie w tym co potrafię, pracować nad sobą, ale ze świadomością, że to Bóg daje siłę i On kocha mnie takim, jakim jestem. Człowiek wierzący w Bogu odnajduje źródło akceptacji siebie, bo On przyjmuje mnie z moimi problemami i historią życia oraz daje siłę do tego, abym rozwijał siebie i upodabniał się do Niego.
Problem akceptacji siebie jest ważny w życiu każdego z nas. Nie powinien ograniczać się do teoretycznych rozważań albo do poddania się (i tak nic mi nie wychodzi, nie potrafię się zmienić...). Akceptacja siebie jest długim i często bolesnym procesem. Dlatego też są różne formy pomocy dla tych, którzy chcieliby lepiej poznać i zaakceptować siebie. W płockim Centrum Psychologiczno-Pastoralnym „Metanoia” odbywają się warsztaty poświęcone tematyce akceptacji siebie. Uczestnicy w kilkunastoosobowej grupie prowadzonej przez psychologa i księdza starają się poznać siebie, zrozumieć wpływ doświadczeń dziecięcych na obecne życie i przyglądają się swojemu „cieniowi”. Analizują swoje wyobrażenia o Bogu i próbują zrozumieć, że On akceptuje człowieka bezwarunkowo. Doświadczenia wyniesione z kilkutygodniowej pracy grupowej i indywidualnej, uczestnicy zajęć starają się wprowadzać we własne życie, aby większa akceptacja siebie stała się podstawą do budowania lepszych relacji z Bogiem i ludźmi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.

„Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i w przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz.
CZYTAJ DALEJ

Czy w piątek po Wielkanocy obowiązuje post?

2025-04-22 07:15

[ TEMATY ]

post

monticellllo/pl.fotolia.com

W piątek 25 kwietnia katolików nie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Powodem jest trwająca w Kościele katolickim oktawa Wielkanocy. Każdy jej dzień, podobnie jak niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, ma rangę uroczystości.

Po reformie przeprowadzonej przez papieża Piusa XII, kontynuowanej przez papieża Jana XXIII, w Kościele katolickim przetrwały jedynie dwie oktawy: Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy. Jedynie ta druga ma tzw. pierwszą rangę, czyli znosi wszystkie inne święta i posty, zachowując charakter uroczystości liturgicznej.
CZYTAJ DALEJ

Papież Franciszek i relacje z KUL

2025-04-24 08:44

Archiwum KUL

Papież Franciszek ma kilka związków z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II.

Jednym z nich jest jego kontakt z osadzonymi w Areszcie Śledczym w Lublinie, gdzie KUL prowadzi Centrum Studiów dla Osadzonych. To także korespondencja z rektorem KUL i wspólne przedsięwzięcia. „Wszyscy popełniamy w życiu błędy; Bóg nie męczy się przebaczeniem" – podkreślił papież Franciszek w liście do studentów Centrum Studiów KUL dla Osadzonych przy Areszcie Śledczym w Lublinie. List z Watykanu został przesłany do rektora KUL, ks. prof. Mirosława Kalinowskiego, z okazji inauguracji roku akademickiego w Centrum Studiów KUL przy Areszcie Śledczym w Lublinie. Uroczystość była połączona z dziesięcioleciem kształcenia więźniów przez Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. Ojciec Święty, za pośrednictwem listu, skierował błogosławieństwo do więźniów, prosząc ich jednocześnie o modlitwę: „Proszę, nie zapominajcie się modlić za mnie. Dziękuję!" – napisał Franciszek. Osadzeni odpowiedzieli na korespondencję, która dotarła do biskupa Rzymu.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję