Reklama

Sylwetka Zygmunta Błażejewicza „Zygmunt”

W drodze do wolnej Polski

Do spotkania z Zygmuntem Błażejewiczem doszło 11 maja 2003 r. dzięki uprzejmości Tadeusz Kiersnowskiego mieszkańca wsi Kiersnowo. Przebywający w Polsce na zaproszenie organizacji kombatanckich Z. Błażejewicz korzystał z gościnności i mieszkał przez kilka dni u państwa Kiersnowskich.

Niedziela podlaska 3/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zygmunt Błażejewicz urodził się w 1918 r. w Witebsku na Białorusi. Przodkami jego byli Tatarzy krymscy, którzy przybyli na tereny Rzeczypospolitej w XXVII w., której później byli wiernymi poddanymi. Ojciec Zygmunta Błażejewicza - Kazimierz, ukończył Instytut Techniczny w Moskwie uzyskując tytuł mgr. inż. miernictwa, a matka ukończyła Instytut Stomatologiczny w Petersburgu. Kazimierz Błażejewicz podczas I wojny był oficerem armii rosyjskiej, a po jej zakończeniu, jako inspektor brał udział przy rozdzielaniu granicy polsko - sowieckiej. Posiadał szerokie uprawnienia, które wykorzystał przydzielając Polsce trzy wsie.
Po 1922 r. władze sowieckie zaczęły stosować represje i szykany polityczne wobec ludności polskiej zamieszkujące tereny Rosji sowieckiej. Sytuacja ta spowodowała, że rodzina Błażejewiczów opuszcza rodzinne strony i udaje się do Baranowicz, a stamtąd do folwarku Lubciszki pod Oszmianą, gdzie wcześniej zamieszkał dziadek pana Zygmunta ze strony matki. Tam Błażejewiczowie przebywają kilka miesięcy. W międzyczasie ojciec Zygmunta wyjeżdża do Wilna w celu przygotowania mieszkania dla mającej się tam osiedlić rodziny. Jako przysięgły mierniczy nie miał problemów ze znalezieniem pracy. Bywało, że pod jego kierunkiem pracowało w terenie ponad 12 techników. Miało to wpływ na gratyfikację otrzymywaną za pracę. Dobre zarobki pozwoliły na zakup dwóch domów. Do jednego z tych budynków dobudował trzeci. Do dnia dzisiejszego znajdują się one w Wilnie.
Zygmunt Błażejewicz ukończył Gimnazjum Księży Jezuitów w Wilnie w 1938 r., a później, w 1939 r. Szkołę Podchorążych. 1 września miał rozpocząć naukę na Wydziale Leśnictwa Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Doskonale zapowiadająca się kariera edukacyjna została przerwana wybuchem II wojny. Zamiast do szkoły dwudziestojednoletni kapral podchorąży idzie do wojska i bierze udział w działaniach wojennych, strzelając jako dowódca taczanki do samolotów niemieckich. Kompania, w której walczył wchodziła w skład I Dywizji Wileńskiej. Jego specjalnością wojskową były moździerze. Dowództwo w związku z tym przydzieliło mu „rurę” (w żargonie żołnierskim nazwa moździerza). Pewien epizod z kampanii wrześniowej tak wspomina kpr. pchor. Z. Błażejewicz: „Biliśmy się w Kałuszynie, bardzo ciekawa to była akcja. Ja poszedłem na ochotnika, wziąłem dwóch jeńców. Za to moje przedsięwzięcie został obwiniony mój dowódca, bo puścił «wariata», a co by było jakby go zabili? Kto by strzelał z moździerza? Za ten mój wyczyn, dzięki któremu zdobyłem jeńców i informację, zamiast pochwały, ja i mój dowódca zostaliśmy «zrugani». Informacje tę podaję dla zrozumienia czasami niezrozumiałych stosunków pomiędzy żołnierzami w 1939 r.”. Pan Z. Błażejewicz podaje jeszcze jeden epizod z okresu kampanii wrześniowej: „Dowódca, starszy ode mnie stopniem, nazwiska nie pamiętam, ryczy do mnie nieludzkim głosem: «Podchorąży, rozwalić moździerzem kościelną wieżę. Tam siedzi niemiecki obserwator i kieruje ogniem artylerii». Jestem bardzo zdziwiony, ponieważ do tego celu można użyć snajpera lub karabinu maszynowego. Nie dopuszczam do siebie myśli, że mógłbym strzelać w kościół. Celuję specjalnie w bok i strzelam prosto w nasze tabory. Skutek mojego strzału jest natychmiastowy - wpada wściekły kapral i rzucając nieocenzurowane słowa krzyczy: «Gdzie ten, co chciał nas pozabijać». Dzięki Bogu nikt nie strzelił z ciężkiej broni i kościół ocalał. Zawsze jak jestem w Polsce to staram się być w Kałuszynie i z wielkim sentymentem spoglądam na tę świątynię i mam ogromną satysfakcję, że nie wykonałem wówczas tego głupiego rozkazu”.
Wojnę obronną w 1939 r. zakończył w miejscowości Domostawa. Jego kompania została otoczona przez oddział sowiecki, który zażądał oddania broni. Reakcja Z. Błażejewicza była następująca: „Napisałem porucznikowi na kartce, że jak on chce niech zdaje. Ja połamałem karabin, popsułem, rozsadzając niemieckimi, wcześniej zdobytymi granatami, urządzenia moździerza, to bardzo ważne, bo bez tego mogli strzelać «Panu Bogu w okno» i z czterema kolegami poszliśmy do Wilna. Cała sytuacja miała miejsce pod koniec września, najprawdopodobniej było to 28 września. 11 października 1939 r. pożegnałem swojego przyjaciela, z którym do dnia dzisiejszego grywam w brydża, wówczas podchorążego, a w chwili obecnej kpt. Czesława Ziębickiego. Przybywając do Wilna zobaczyłem, iż na moim domu wisi czerwona flaga. Tak zakończyłem walkę w 1939 r. W Wilnie w 1939 r. wstąpiłem do ZWZ”.
Po złożeniu przysięgi Zygmunt Błażejewicz przyjmuje pseudonim „Zygmunt” i zaprzestaje czynnej działalności konspiracyjnej. Sytuacja ta spowodowana była ogromnymi represjami, jakie okupant sowiecki stosował wobec ludności polskiej, która z racji swojego pochodzenia znajdowała się na „indeksie wrogów klasowych”.
Podpisany tajny protokół pomiędzy Niemcami i Związkiem Sowieckim oddał Wileńszczyznę w sferę wpływów sowieckich. Stalin nie objął bezpośrednią kontrolą tego obszaru i przekazał go tymczasowo władzom litewskim. Ośmiomiesięczny okres zwierzchnictwa litewskiego pozwolił na zorganizowanie polskiej konspiracji wojskowej. Wkraczające w czerwcu 1940 r. na tereny Wileńszczyzny siły sowieckie nie zdawały sobie sprawy, że ZWZ stanowi już poważną siłę zdolną do przeciwstawienia się represjom NKWD.
W czasie trwającej trzy lata okupacji niemieckiej Wileńszczyzna obok Nowogródczyzny stała się areną najbardziej gwałtownych zmagań partyzanckich toczonych przez oddziały AK. Zmuszone one były do prowadzenia równolegle walk z Niemcami oraz z partyzantką sowiecką. Pomimo setek ofiar tego konfliktu przygotowany przez dowództwo organizacji wileńskiej plan operacji „Ostra Brama” zakładał militarne współdziałanie z wkraczającymi oddziałami Armii Czerwonej. W odpowiedzi na pełną gotowość Wileńskiej AK do współpracy sowieci zdecydowali się jednak na przeprowadzenie szeroko zakrojonych represji. Podstępnie aresztowano członków sztabu okręgu, rozpoczęło szeroko zakrojone obławy na skoncentrowanych pod Wilnem partyzantów. Pozostali pojęli dramatyczną próbę przebicia się na zachód. Porzucając rodzinne strony żołnierze Wileńskiego AK, nie mając nic do stracenia stali się z najbardziej zdeterminowanymi żołnierzami polskiej konspiracji niepodległościowej.
Komendantem Okręgu Wileńskiego AK w czasie okupacji był pułkownik artylerii służby stałej Aleksander Krzyżanowski, pseudonim „Wilk”, a szefem sztabu okręgu ppłk. artylerii służby stałej Lubosław Krzeszewski, pseudonim „Ludwik”. Gdy rozwinęły się oddziały partyzanckie, podstawową jednostką organizacyjną oddziałów leśnych w Okręgu Wileńskim AK stała się brygada partyzancka, która organizacją i liczebnością zbliżała się do batalionu piechoty, wzmocnioną konnym oddziałem zwiadowców i uzupełnioną oddziałami specjalnymi, umożliwiającymi brygadzie samodzielne działanie w terenie
Nazwa „brygada” została wybrana przez komendanta okręgu w celu odróżnienia wileńskich oddziałów partyzanckich od oddziałów nowogródzkich, które przybrały nazwę „batalionów”. Po rozwinięciu się i okrzepnięciu partyzanckich oddziałów zbrojnych, sieć inspektoratów terenowych przeorganizowano w nowe formy o nazwie „zgrupowania”. Na ich czele stali dotychczasowi inspektorzy ze swoimi sztabami. Były to związki taktyczne skupiające po 4-5 brygad partyzanckich.
Działalność partyzancką Zygmunt Błażejewicz rozpoczął w sierpniu 1943 r. walcząc w oddziale por. Adama Boryczki „Tońka”, a później w dowodzonej przez Boryczkę 6. Brygadzie Wileńskiej, pełniąc funkcję dowódcy plutonu. W szeregach wspomnianej formacji walczył w wielu bitwach i potyczkach z wojskami niemieckimi i jednostkami litewskimi. Za udział w bitwach o Miedniki i Ostrowiec po raz pierwszy otrzymał Krzyż Walecznych.
Dalsze losy Zygmunta Błażejewicza oraz działalność 5. i 6. Brygady Wileńskiej AK w latach 1944-1952 są doskonale opisane przez Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łabuszewskiego w książce pt.: „Łupaszka” „Młot” „Huzar” - Działalność 5 i 6 Brygady Wileńskiej AK (1944-1952), która ukazała się w 2002 r. i jest pierwszą i szczegółową monografią dotyczącą polskich oddziałów zbrojnych walczących przeciw komunistycznemu zniewoleniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chcemy Polski wielkiej

2025-04-12 18:16

[ TEMATY ]

marsz

milenium Królestwa Polskiego

Łukasz Krzysztofka/Niedziela

Z okazji tysiąclecia Królestwa Polskiego 1165 par zatańczyło dzisiaj poloneza na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, bijąc tym samym rekord Polski. Oprócz oficjalnie policzonych osób przyłączył się jeszcze tłum uczestników, których organizatorzy nie byli w stanie policzyć.

Odtańczenie poloneza poprzedziło wielki marsz z okazji milenium Królestwa Polskiego i pięciu wieków Hołdu Pruskiego. Polonez jest symbolem długości, siły, atrakcyjności i znaczenia polskiej kultury na świecie.
CZYTAJ DALEJ

Jozafat – święty od pojednania rodzin, łączy Watykan z Białą Podlaską

2025-04-12 15:23

Vatican News

Parafia Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Białej Podlaskiej jest szczególnie związana z Watykanem poprzez postać świętego Jozafata, patrona pojednania. „Za jego wstawiennictwem jednają się rozbite rodziny, małżonkowie, skłócone osoby” – mówi ks. Marian Daniluk, proboszcz parafii, który szerzy kult św. Jozafata.

CZYTAJ DALEJ

Tatrzański PN nie ugnie się pod presją zwolenników rozświetlenie krzyża na Giewoncie

2025-04-12 20:01

[ TEMATY ]

Giewont

mandaty

Agata Kowalska

Po nałożeniu mandatów na dwie osoby, które w 20. rocznicę śmierci Jana Pawła II rozświetliły krzyż na Giewoncie, na Tatrzański Park Narodowy spadła fala internetowego hejtu. Dyrektor TPN Szymon Ziobrowski podkreśla jednak, że ochrona przyrody musi pozostać priorytetem i zapowiada wzmocnienie nocnych patroli na szlakach.

"Nie planujemy zmian w regulaminie w odpowiedzi na presję medialną czy emocjonalne komentarze. Przepisy, które obowiązują na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN), służą ochronie przyrody i zapewnieniu bezpieczeństwa osób przebywających w górach. Przeciwnie – planujemy zwiększenie nocnego nadzoru, zwłaszcza w okresach, w których dochodziło w przeszłości do łamania przepisów. Zdajemy sobie sprawę z emocji, jakie towarzyszą sprawie, jednak naszym obowiązkiem jest konsekwentne przestrzeganie zasad, które chronią Tatry – miejsce ukochane także przez Jana Pawła II" - powiedział PAP dyrektor Ziobrowski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję